PROSZĘ POMÓŻ MI WYGRAĆ BATALIE O ZYCIE ....

Bank Zachodni WBK Odział 1 Kielce: 86 1090 2040 0000 0001 1113 97 44

w tytule wpłaty: KAROLINA DZIENNIAK
Fundacja z Uśmiechem, ul.Mielczarskiego 121/303, Kielce

KONTAKT :

E-MAIL : kalusia22@o2.pl


piątek, 15 listopada 2013

[ 84 ] KOCHAM CIĘ ŻYCIE ...

Bo warto żyć ...
I tego staram się usilnie trzymać ...
Czasami z lepszym, czasami z gorszym skutkiem, ale ciągle się staram.
Wtorek był dniem mega intensywnym, wyczerpującym i pełnym stresu ...
Całe napięcie dopiero ze mnie schodzi ... A ja układam sobie to wszystko powoli w głowie ...
Moja walka się jeszcze nie skończyła, ale dalej jestem na prowadzeniu i ciągle mam nadzieję wygrać nie tylko bitwę,ale całą ta piekielną wojnę ...
Wtorek...
Parę minut po 7:00 rano , piękne słoneczko i wyruszamy w kierunku Radiologii.
2 godziny jazdy w korku i w końcu udaje Nam się dotrzeć na miejsce. Dwie kobitki w samochodzie, a bez użycia nawigacji udało się dojechać do celu... Jak zwykle wypełnianie sterty papierów, dokumentów i przyszedł po mnie mój ulubiony Pielęgniarz ... Ma facet wprawę w robieniu wkłucia ... Nic na to nie poradzę i wiem , że nigdy nie przestane się bać przeraźliwie igieł ... a tu taka niespodzianka... sekund pięć i wkłucie bezboleśnie założone... niesamowite, radioaktywny znacznik podany i zostaje już w ciemnym pokoju sama ... czekam na swoją kolej ...  czekam i nawet nie wiem kiedy w fotelu zasypiam. I kiedy tak rozpływam się w błogiej nicości ze snu wyrywa mnie głos pielęgniarza, który o mało nie łamiąc sobie języka próbuje wymówić moje nazwisko ... nie udało mu się ale przynajmniej mnie rozbawił i poczułam się jakoś dziwnie spokojna :-) Siły dodawały mi dodatkowo wiadomości od moich bliskich i nie tylko, telefon był gorący a ja czułam naprawdę , że jestem dla tych wszystkich ludzi ważna ...
W końcu badanie dobiegło końca, czekamy na nagranie badania i obieramy kierunek Burzynski Clinic. Wszystko pięknie zaplanowane i rozłożone w czasie. 
Docieramy na miejsce oddaje płytkę i sama szykuje się do kolejnego wlewu ...
I kiedy tak czekam na kolejne badania i przygotowanie do infuzji okazuje się, że płytka z moim badaniem to nie ta, która powinna być, a stare badanie sprzed 4 miesięcy ...
Powtórka z rozrywki i czarownica z Dąbrowy znowu w akcji :-) I wtedy pomimo tego , iż strach mnie całkowicie paraliżował jakoś dziwnie poczułam,że to dobry znak ,że nie może być gorzej ...
I kiedy po skończonym wlewie wymęczona po całym dniu czekania, po całym dniu badań zobaczyłam w drzwiach całą świtę "moich" lekarzy czułam, że serce wyrywa mi sie z klatki piersiowej ... 
I kiedy tak w bezruchu patrzyłam na twarz dr Burzyńskiego bałam się panicznie usłyszeć jednego słowa ... progresja ... ale zamiast tego usłyszałam, że ... JEST LEPIEJ !!!
Gadzisko dalej sobie dycha w moim mózgu, ale z osłabioną siłą ... Wiadomo, marzyłam usłyszeć, że nic tam nie ma, że GAD skapitulował,ale jeszcze trzeba go podobijać i walczyć dalej. 
Aktywność guza to obszar około 1 cm, broni się swoimi mackami pasożyt jeden. Cały 2012 rok należał do Niego kiedy każde kolejne badanie wykazywało Jego rozrost, a 2013 rok należy do mnie ...
Przede mną jeszcze długa, kręta droga ale " uparcie i skrycie o życie kocham Cię, kocham Cię nad życie !"
Jest lepiej...małymi kroczkami ... lepiej ...
I kiedy tak chłonęłam pomału wszystkie te wiadomości nastąpił kolejny cud ... bo jak inaczej mogę to nazwać... Święta Bożego Narodzenia spędzę w domu !!! Co prawda nie polecę do domu bez celu bo czeka mnie w Bydgoszczy kolejne badanie PET, ale jest to niezbędne do podsumowania dotychczasowego leczenia, ale najważniejsze , że ponad miesiąc będę w domu ... Święta z najbliższymi ... nie mogłam dostać lepszego prezentu od losu ...
To muszą być najpiękniejsze Święta ... Muszą ...
Jeszcze nie mogę w to wszystko uwierzyć, ale wiem, że tam na górze mam swoich osobistych Aniołów Stróżów i to Ich zasługa ...
A ja dalej , niezmiennie proszę o siłę , żebym dała rade to wszystko wytrwać ... i mogła w końcu powiedzieć BYŁAM CHORA ... JESTEM ZDROWA ...





niedziela, 3 listopada 2013

[ 83 ] NIE WIE NIKT CO SIĘ MOŻE STAĆ ...

Ciągle jestem...
Choć nie udaje mi się wyjść z tego zimnego, ponurego cienia ...
I chociaż nie wiem jak bym sie starała... 
I chociaż nie wiem jak bym z " tym wszystkim" walczyła, ta niewidzialna, mroczna siła ciągnie mnie w dół ...
Paskudne GADZISKO zaciera ręce, że udaje mu sie mnie po raz kolejny złamać...
A mnie najnormalniej w świecie brakuje sił ...
Ten ostatni czas jest dla mnie wyjątkowo ciężki ...
Zaczął się 9 miesiąc mojej walki za oceanem ...
9 miesiąc rozłąki ...
Jestem wdzięczna za wszystko co mnie do tej pory spotkało..
Wielu takiej szansy nie miało ... doceniam...
Ale czasami mnie to wszystko już przerasta ...
Wszyscy mi powtarzają, że zleciało nie wiadomo kiedy ... 
Jaka jestem twarda !!!
Szkoda, że mnie tak nie leci ...
Szkoda,że z tą twardością nie mam nic wspólnego ...
I chociaż jak mawiała Dorcia kamuflaż musi być przede wszystkim są sytuacje kiedy sie po prostu nie da ...
Włączono mi ponownie chemie ...
Nie !!!
Nie zaprzyjaźnimy sie nigdy !!!
Pomimo zmniejszonej dawki moje ciało z " nią " nie współgra ...
Walczymy między sobą ...
Twardo bronie się przed wiszeniem na toalecie !!!
Odpycham rękami i nogami...
I codziennie przed snem zastanawiam się czy jutro tez mi się uda ...
A wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie ...
Byłam dzisiaj naprawdę szczęśliwa kiedy udało mi się wytrwać całą msze w kościele ...
W dodatku usłyszeć w czasie chemii , że się wygląda kwitnąco potrafi dodać na chwilę skrzydeł !!!
No ale szczęście nie trwało zbyt długo i przyszła niemoc ...
W dodatku ostatni czas ... " Wszystkich Świętych" i szaleństwo myśli w mojej zamieszkałej przez PASOŻYTA  głowie też robi swoje ...
A całość potęguje fakt , że za 8 dni ... 12 listopada badanie PET Scan mózgu , a ja nawet boję się o tym wszystkim głośno myśleć ...
Za dużo tego wszystkiego ...

A ja chcę tylko jednego ...
Więc proszę o modlitwę...

"To jest wielka tajemnica:
Co dla kogo zapisane?
W gwiazdy patrząc - nie odmienisz nic"
...