PROSZĘ POMÓŻ MI WYGRAĆ BATALIE O ZYCIE ....

Bank Zachodni WBK Odział 1 Kielce: 86 1090 2040 0000 0001 1113 97 44

w tytule wpłaty: KAROLINA DZIENNIAK
Fundacja z Uśmiechem, ul.Mielczarskiego 121/303, Kielce

KONTAKT :

E-MAIL : kalusia22@o2.pl


wtorek, 15 kwietnia 2014

[ 90 ] CZASAMI MUSISZ IŚĆ, BY POTEM ZACZĄĆ BIEC ...



To prawda ...
Czasami musisz iść by potem zacząć biec...
A ja patrze ile jasnych gwiazd chce dla mnie żyć i dla mnie śnić ...
Moje krwinki poszły po rozum do głowy i wyniki są znowu super !!!
A dzisiaj kolejna jasna gwiazda zaświeciła na moim własnym niebie...
Po ostatnich zawirowaniach dzisiejszy dzień przyniósł dobre wieści...
We wczorajszy poniedziałkowy wieczór popłynęły łzy... łzy strachu przed dzisiejszym rezonansem...
Wtuliłam się w Mamuśkę i nic więcej nie musiałyśmy mówić, to mi wystarczyło żeby się wyciszyć...
Szybko odpłynęłam ...
Wtorek 15.04.2013 r. wcześniej rano pobudka.... standardowo kluska w gardle i najchętniej z nikim bym nie rozmawiała... 
Jechaliśmy zwartą ekipą...
Kamil w tym samym celu co ja- rezonans i Daniel dzielny brat przewodnik " wycieczki".... :-) 
Siedziałam cichutko na tylnym siedzeniu samochodu trzymając się z Mamuśką za ręce...
I te potworne słynne korki w Houston dodatkowo podgrzewały nerwową atmosferę...
Dotarliśmy...
Tym razem wszystko poszło sprawnie, maszyna się nie popsuła, nic nie iskrzyło, nic nie dymiło, wszystko hulało tak jak powinno.
I kiedy znowu mnie poważyli, pomierzyli czekałyśmy z Mamuśką na ekipę w białych kitlach ...
Kiedy otwierają się drzwi do słynnego pokoju z "okrągłym stołem" świat na kilka sekund staje 
w miejscu...
I tym razem nie było inaczej..
Wypuściłam powietrze dopiero wtedy gdy zobaczyłam uśmiech na twarzy moich lekarzy z 
dr Burzyńskim na czele...
Dzisiejszy dzień przyniósł dobre wiadomości...
Wielkościowo guz jest stabilny, ale... w części centralnej GADZISKA dochodzi do dalszej degradacji !!! Paskud wygląda jak podziurkowany i mówiąc najprościej zaczyna przypominać plaster miodu. 
Wiem,że jest Wielki Tydzień.... czas pojednania, ale jak ja tego potwora nienawidzę !!! 
I z "nim" na pojednanie nie ma szans...
Najważniejsze kolejny krok do przodu.
Kolejna dobra wiadomość to taka,że zostały mi całkowicie odstawione wlewy, więc na tą chwilę zostaję już na 3 lekach z początkowych sześciu :-)
Za 8 tygodni kolejna powtórka z rozrywki i kolejny rezonans i próba odstawienia pozostałych leków i pozostaniu tylko na leku podstawowym.
Przede mną jeszcze daleka droga... ale co najważniejsze widać rezultaty. 
To wszystko dzięki Waszym dobrym sercom i Waszej pomocy, bo bez Niej nie byłby możliwe to co stało się możliwe...
A Ty GADZIE drżyj bo walka ciągle trwa, a ja mam na celu wygrywać nie tylko kolejne bitwy, ale całą wojnę !!!!
A teraz modlę się tylko o to żeby mi nigdy nie zabrakło sił....
Nigdy ...






poniedziałek, 7 kwietnia 2014

[ 89 ] CZY TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ ???

Czasami czuję,że stąpam po bardzo cienkim lodzie ...
I kiedy już czuję,że tafla jest gruba, bezpieczna za jakiś czas napotykam kolejna rysę...
Było cudownie...pięknie... bajkowo !!!
19 marzec 2014 minął kolejny, już 32 rok mojego życia.
To były drugie moje urodziny "na obczyźnie", ale całkowicie bez moich bliskich.
W zeszłym roku miałam przy sobie Mamuśkę ... Tym razem musiałam sama stawić temu czoło ...
Ale całkiem sama nie byłam... To co mnie znowu tutaj spotkało przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Kurcze w sumie nawet nie wiem jak ubrać to w słowa, bo nie ma takich żebym mogła to wszystko opisać i podziękować wszystkim ludziom, którzy mnie tu otaczają i starają się stworzyć dla mnie namiastkę domu.
Często się zastanawiam czym sobie na to wszystko zasłużyłam ???
Przyjęcie urodzinowe jakie przygotowali moi tutejsi PRZYJACIELE to bezcenny dar, który będzie nieodłączną częścią mojego życia. Jasne były łzy, głos mi się łamał, ale były to łzy szczęścia. To dla mnie takie wzruszające,że naprawdę jestem dla kogoś ważna... dla tylu osób...tak po prostu bez żadnego podtekstu ... ważna.







Moje dziewczyny szykowały wszystko w pocie czoła, zarywały noce,żeby było po domowemu.
Ale cóż jak żyje 32 lata nigdy takich urodzin nie miałam !!!
I życia mi braknie,żeby się za to wszystko odwdzięczyć ...
Bo cóż w tym momencie znaczy moje zwykłe DZIĘKUJĘ ...
Chociaż jak przypomnę sobie moje urodzinowe imprezy z zeszłych lat to mordka mi się cieszy.
Kupa znajomych ...siedzieliśmy jak śledzie ... kupa śmiechu...a i nogą się potupało... 
Ech .... łza się sama w oku kręci ... brakuje mi tego...
Bardzo mi brakuje ...
Chociaż przewartościowałam swoje życie, wiele rzeczy wydaje mi się takimi nieistotnymi to jednak nie będę czarować , że za niektórymi tak po ludzku tęsknie ...
Urodziny minęły, a Ja ??? Ja wyrwałam kolejny rok mojego życia !!! Trzecie urodziny z jednym niechcianym, nieproszonym " gościem". Cóż tak niemile widziany jednak się pojawił, a ja dmuchając świeczki na torcie miałam tylko dwa życzenia i więcej mi do szczęścia nie będzie potrzebne...


I tak z uśmiechem na twarzy wyczekiwałam 30 marca ...
I z walącym serduchem się doczekałam...
Wiele w tym temacie mówić nie trzeba...


O ile wszystko teraz wydaje się prostsze ...
Mamuśka...
I kiedy tak stąpałam po stabilnym lodzie dzień później tafla zaczęła pękać..
Nie zdążyłam się jeszcze oswoić z myślą,że Ją tu przy sobie mam i znowu dostałam "pałą w łeb"...
Kiedy zadzwonił zapłakany Baczek i wydukał z siebie,że Tatko miał znowu wypadek w pracy i czeka w szpitalu na operację pociemniało mi przed oczami.
Czy to się dzieje naprawdę ???
Dopiero co wyszedł z jednego ... a tu kolejny cios ...
I ta cholerna różnica czasu powodująca problemy z komunikacją kiedy człowiek chciałby wiedzieć wszystko jak najszybciej.
Nie wiem jakbym to zniosła gdyby nie było w tym momencie ze mną Mamuśki, z drugiej strony serce mi chciało pęknąć na milion kawałków , że Bączek został z tym wszystkim sam. Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po stracie Babci - Mamy Tatka, a teraz to ???
I w jaki sposób zachować tutaj równowagę???
Uspokoiłyśmy się kiedy dotarła do nas informacja,że operacja się udała, a szczęście nie do opisania kiedy usłyszałam Tatę, który nie martwił się o to, że leży unieruchomiony tylko jak zwykle o mnie ...
No i coś wyczuł nosem bo za parę godzin okazało się,że poleciały mi wyniki. A wszystko szło tak idealnie... Moim białym krwinkom coś się chyba pomyliło, bo nie przypominam sobie,żebym dała im przyzwolenie na spadki ...
Staram się być opanowana, ale nie jest mi wesoło...
Przyzwyczaiłam się ,że wyniki zawsze miałam super, a tu teraz taki zonk ...
Więc wzywam Was krnąbrne krwinki RUSZCIE SIĘ !!!
Ale w jednym kierunku...
W GÓRĘ !!!!