Ostatnio to właśnie "te" dni...
Dni kiedy nie miałam na nic siły...
Klikam opcję NIE LUBIĘ !!!
Tyle , że jakoś to nic nie zmienia...
Mogę sobie klikać :(
Lęki.. lęki... i jeszcze raz lęki ...
Zaczęło się odliczanie...
Tik..tak...tik...tak...
Zegar tyka, tylko dlaczego w domu tak szybko ??? ...
9 październik tuż tuż ... Kierunek Houston...Zostało mi 11 dni ,a do mnie nie dociera jak to możliwe , że jestem w domu już 3 miesiące... Nie mogę w to uwierzyć..
Jutro znowu kolejny męczący dzień. Wcześniej rano pobudka, wyjazd bladym świtem i kierunek Centrum Onkologii - Bydgoszcz.. PET Scan. Mam nadzieje,że jutro pójdzie sprawniej nić ostatnio i o ludzkiej godzinie wrócimy do domu. Jestem trochę średnim kompanem do podróży, bo samochód działa na mnie usypiająco. Zresztą zawsze tak było, żadna nowość. No ale ponad 300 km w jedną stronę zawsze robi swoje.
Hmm.. to na dzisiaj dosyć tego mojego pisarskiego smęcenia, posmęcę trochę w załączonym poniżej materiale, a ja zmykam pod kocyk bo to ostatnio wychodzi m najlepiej :*