PROSZĘ POMÓŻ MI WYGRAĆ BATALIE O ZYCIE ....

Bank Zachodni WBK Odział 1 Kielce: 86 1090 2040 0000 0001 1113 97 44

w tytule wpłaty: KAROLINA DZIENNIAK
Fundacja z Uśmiechem, ul.Mielczarskiego 121/303, Kielce

KONTAKT :

E-MAIL : kalusia22@o2.pl


poniedziałek, 3 września 2012

[24] NADZIEJA... UMIERA OSTATNIA...

Dużo się wydarzyło...
Niby to tylko tydzień, a wszystko przewróciło się do góry nogami...
Tyle się wydarzyło, że sama nie nadążam z analizą wszystkiego...
Przypadek .. a może zrządzenie losu sprawiło, że w tej całej niemocy  rozpaczy natrafiłam na osobę która poddała się parę late temu eksperymentalnemu leczeniu glejaka III stopnia w Klinice Neurochirurgii w Niemczech.
Niewiele mysląc nawiazałam kontakt, dostalam namiar, a w między czasie całą noc szukalam...
I znalazłam kolejna osobę !! Kolejną , która rownież leczy sie w tamtejszej klinice ... serce waliło mi jak oszalałe, pobudzona nie dałam spac tez mamie.  Oglądałyśmy analizowałyśmy, a ja nie mogłam się opanować !!! Jak tu zasnąć ???  No jak  ??? Nie dało się... Emocje wzięły gorę...
Wytrwałam jakoś do rana... Hubi skontaktował się z naszym " osobistym tłumaczem" i czekamy...
Czekamy i nic...
Nie udało się dodzwonić... Cóż trzeba było zacisnąć zęby i przetrwać jakoś kolejny dzień...
Wychodziłam z siebie, tak chciałam dostać jakaś namiastkę , tak namiastkę nadziei... nic więcej...
Nieprzespana noc dała sie we znaki i kolejnej juz nie przetrwałam... padałam jak kawka... odpłynęłam w błogim stanie...
Rano niczego nieświadoma otworzyłam oko i spoglądając na telefon serce podskoczyło mi do gardła... Cztery nieodebrane połączenia od Hubiego... Drżącymi rekami wykręciłam numer i czekam... nasz Anioł Stróż dodzwonił się do kliniki !!! Po przedstawieniu telefonicznie mojego przypadku, decyzja Profesora... przyjechać na konsultację za trzy dni !!!  Myślałam, że zemdleje, krew zaczęła szybciej krążyć... nie mogłam zapanować nad rekami. W głowie przewracało mi sie tym razem nie od mojego NIECHCIANEGO NIEPRZYJACIELA  ale od natłoku myśli... co przyniesie ta wizyta...
Trzy dni ciągnęły się niemiłosiernie, czas jak na złość stanął w miejscu a mnie tak się spieszyło,żeby już tam być na miejscu i usłyszeć, że jest szansa...
W końcu wybiła godzina "zero".  W silnym składzie wyruszyliśmy po nadzieje... kierunek Niemcy- Berlin...
Najważniejszy człowiek był z nami moja kochana Iwonka - mój osobisty tłumacz, bez której nie byłoby szans... człowiek dopiero w takich sytuacjach uświadamia sobie jaki jest nieporadny, nie zna języka i nie potrafi sam sobie pomóc w takiej chwili. Czułam się z tym strasznie ale wyznaczyłam sobie cel.. Jeśli tylko wszystko zacznie się układać najwyższy czas zabrać się za siebie i zacząć naukę języka obcego !!!
Hubi przewrażliwiony nakazał wyjazd w środku nocy... przezorny zawsze ubezpieczony lepiej być wcześniej na miejscu i poczekać niż się spóźnić i wrócić z kwitkiem. Wykazał się chłopak rozwaga jak nigdy dotąd.
Dojechaliśmy na miejsce...byłam i w dalszym ciągu jestem przerażona... udało nam się szybko i sprawnie znaleźć klinikę... Nie byłam w stanie na nic zwracać uwagi.. strach , który towarzyszy mi już od tak dawna niestety nie ustąpił i poraża mnie od stóp od głów.
Czekaliśmy na swoja kolei, byliśmy sporo przed czasem... po długim czasie w końcu przyszła moja kolej...
Weszliśmy w trójkę do gabinetu... Ja, Hubi i Iwonka mój- nasz tłumacz... szwagierka czekała w poczekalni. Biedna sama pośród Niemców, również nie znająca języka uśmiechała się tylko bo cóż innego mogła zrobić.
Profesor... niesamowicie ciepły człowiek od początku do końca wyłuszczył mi co to za choroba, opisywał zrozumiale dla prostego człowieka co mam w głowie, analizował skany mojego mózgu. Potrafił doskonale wymienić nie pytając mnie o zdanie jakie miałam lub mam objawy. Siedziałam tam i myślałam , że to wszystko nie dzieje się naprawdę , sceny iście jak z dobrego filmu... Siedząc tam czułam, że jestem naprawdę dla Niego ważna...
Niestety Profesor potwierdził, że według niego to nie jest II stopień, obraz radiologiczny sugeruje, że to może być III stopień,ale  nie może tez wykluczyć gorszej ewentualności chociaż raczej wątpiąca sprawa,jednak tego niestety nigdy nie można być pewnym bez rozpoznania histopatologicznego...
Głęboko wierzę, że to jednak ta bardziej optymistyczna wersja...
I muszę się tego trzymać bo inaczej zwariuje !!!
I stał się pewnego rodzaju cud !!!
Profesor zaproponował eksperymentalne leczenie, które stosuje już od dłuższego czasu na swoich pacjentach... Długo się nie zastanawiałam bo i nad czym ???
Jakie mam wyjście ???
Pojawiło się światełko w  tunelu i zamierzam nim iść do momentu, aż światło mnie oślepi !!!
Zdecydowanie zaproponował mi próbę przyjmowanie leku 3 razy dziennie po 4 duże piguły i kontrolny rezonans za miesiąc, który pokaże czy udało się guza utrzymać w ryzach a może nawet coś więcej ... i dalszą kontynuacje leczenia.... Dopiero po tym czasie jeśli nie będzie efektów zdecydować się na radioterapie mózgu... Leczenie kosztowne, ale czuje wewnętrznie że warto. Musze na siebie teraz szczególnie uważać. Coś tam w środku podpowiada mi od samego początku, że los się w końcu do mnie uśmiechnie... Dostałam promyk nadziei, który ostatnio u mnie pomału wygasał... tlił się, a teraz na nowo zaczął płonąć... Może to znak.. te wszystkie ostatnie zawirowania , powroty ze szpitala... może własnie to jest moje przeznaczenie... może to leczenie w Berlinie przyniesie skutek... strach mnie paraliżuje, ale podjęłam to ryzyko...
Czas pokaże czy podjęłam słuszną decyzję.
Tak bardzo chce w to wierzyć i wierzę...
Kolejna wizyta za miesiąc w Berlinie będzie decydująca... Ale już chyba bardziej zwariować nie można...
Nie ma przecież dnia , żebym zapomniała o tym że jestem chora, żebym nie zastanawiała się co będzie dalej, ile jeszcze mi zostało... Milion myśli kłębi się w głowie, ale co począć...
Chce żyć !!!  Będę próbować, aż w końcu osiągnę swój cel...
Muszę....
Nie mogę powiedzieć , że nie ma innego wyjścia bo zawsze jest ... można się poddać....
Jest mi ciężko... cholernie ciężko ale staram się wytrzymać.
Modlę się codziennie do Boga ale od soboty zawierzyłam mu całkowicie...
Zbieram się w sobie, rozpoczęłam terapię i teraz pozostało czekać na efekty...pozytywne efekty.
Patrze na te dzieci z teledysku i pozytywnie się nakręcam.
Skoro one potrafią się uśmiechać może i mnie się to uda...


Bo tak jak słowa tej piosenki:
" co Nas nie zabije to nas wzmocni
co Cie nie zabije zrobi z Ciebie wojownika"

Wojna z niechcianym pasażerem trwa ...
Jeszcze się nie skończyła !!!
Mowią, że nadzieja matką głupich... ale ona umiera ostatnia...





41 komentarzy:

  1. jeju jak się cieszę! tyle czekałam na wpis! wreszcie się coś ruszyło! gratuluję! :) cieszę się niezmiernie, buziaki, Aga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jak się cieszę! :) ...że jest jakieś światełko w tunelu, że w końcu zaczęłaś walkę nie tylko psychiczną z tym dziadem. Po tylu tygodniach coś się w końcu ruszyło do przodu, w końcu coś optymistycznego i teraz - TYLKO OPTYMIZM, NADZIEJA i RADOŚĆ poproszę :) Nie ma opcji innej Kala - trzeba z tym walczyć i wygrać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Karolino,
    dzis trafilam na Pani blog. Pochlonelam wszystkie wpisy i wiem, ze od dzis jestem z Pania. Trzymam kciuki i przesylam gorace pozdrowienia, a ze mna cala familia (maz + dwojka chlopakow + pies + trzy koty) :-)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też trzymamy kciuki większą ekipą;))-mąż+4dzieci..+7kotów+3 psy+2 konie+1koziołek:)musi byc dobrze!!To własnie o takich ludziach piszą UDALO się-i o TOBIE KALA TAK BEDĄ PISAĆ,JAK JUZ SIE TEGO G**POZBĘDZIESZ TO POZNIEJ TY POMOŻESZ INNYM!!!MASZ NAS.. A MY Z TOBA NA CZELE POMOZEMY INNYM ,DLA KTORYCH TO SWIATEŁKO JEST JAKIES TAKIE NIE WYRAŹNE.Ale sie ciesze..Nasza Sw. Katarzyna Aleksandryjska ruszyła znajomości....buziaki!! masz kogos w Berlinie?? uda sie z fundacji ruszyc pieniądze na to leczenie??starczy???

      Usuń
  4. Trzymam Kciuki, Karolinko! Za Twój uśmiech, za spełnienie marzeń, za biały welon i, co najważniejsze... za Twój powrót do zdrowia! Gosia K.

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, jak ja sie cieszę!!! tak bardzo chciałam usłyszeć coś optymistycznego.
    Trzymam kciuki. Będzie coraz lepiej.

    Alleluja i do przodu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też bardzo się cieszę i modlę całym sercem o Twoje wyzdrowienie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Z niecierpliwością czekałam na kolejny wpis !!!! Wspaniała wiadomość!!!! Na pewno się uda:)
    Codziennie myślę o Tobie i trzymam kciuki. A jednak cuda się zdarzają !!!!
    pozdrawiam ciebie i Twoich bliskich :) Kaśka z Dąbrowy G

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekalam na te dobre wiesci!!!!Musi byc nadzieja i ratunek!!!Uda sie!!W niemczech sa najlepsi specjalisci!!!!!!!!!
    Modlitwa i jeszcze raz modlitwa, kazdego dni o tobie jemu wspominam!

    Pozdrawiam Monika z Gliwic

    OdpowiedzUsuń
  9. ale super, jak ja się ciesze :) codzień wchodze na twojego bloga po kilka razy dziennie, pisz do nas więcej, zaznaczaj że jestes, bo duzo ludzi czeka na informacje o Tobie Kalusiu :)

    no i sie popłakałam :) ze szczęscia, że jest nadzieja :)

    trzymam kciuki

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  10. Kalu Kochana jestem mamą 12 letniego chłopca. Mateusz również choruje na nieoperacyjnego guza mózgu równiez nigdy nie miał zrobionej biopsji ze względu na ryzyko powikłań. Mój synek ma tak jak Ty wszczepioną zastawkę a guz pozostał pod obserwacją. My jesteśmy w tej dobrej sytuacji ze narazie guz nie rośnie ale jest ogromny na około 4cm. Czytam Twój blog i jedno stwierdzam jesteś wspaniała tak jak mój synek. Pomimo choroby nie poddajecie się, dlatego ja modlę się za Was i strasznie o Was boję. Będę się od dzisiaj modlić również o Twój powrót do zdrowia. Twoja historia tak bardzo mi przypomina nasze zmartwienia, nasz niepokój. Nawet Gidle.....również tam jeździmy z Matim błagać Matke Bożą na kolanach o uzdrowienia naszego synka. Kalusiu Kochana wygraj tą walkę!!! Będzie to również światełko nadziei dla nas!!! Sciskam Cię mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Karolino - w Kielcach jest też ktoś kto ma Cię ciągle w myślach i modlitwie - wiem, że uda Ci się!!!Jestem tego pewna!!!Dodam jeszcze, że też znam smak zapiekanek z Jędrzejowa:) Ściskam Cię mocno i jestem z Tobą!!! Pozdrawiam Iza:)

      Usuń
  11. Łzy płyną ze szczęscia...trzymam kciuki Kochana!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam Cię całą. Jednym tchem, w pracy, między papierzyskami.

    Sił, sił i jeszcze raz - mnóstwo sił.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniała wiadomość :):):) Już czekam na wpis za miesiąc gdzie będzie napisane o wspaniałym działaniu nowego leku :):):) Tylko pozytywne myślenie i dążenie do postawionego celu pozwala nam go osiągnąć. Myślę, że im więcej osób będzie razem z Tobą dążyć do wspólnego celu jakim jest Twoje zdrówko to się uda :) Trzymam kciuki z całych sił i zaglądam tu zawsze pijąc z Tobą Kawkę, to już taki rytuał.
    Bądź dalej tak dzielną kobietką ;) Mój cel: myślenie o zdrówku dla Kali !!!

    Pozdrawiam gorąco,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  14. Karolina ...nie mogę uwierzyć w to szczęście...bardzo się emocjonalnie zaangażowałam, modlę się za Ciebie i pomogłam jak mogłam na siepomaga. Proszę wszystkich o pomoc dla Ciebie. Dziękuję za dobre wieści i pisz do nas częściej bo czekamy na każdą wiadomość. ściskam , serdeczna.

    OdpowiedzUsuń
  15. wiem, że nie jest łatwo, ale trzeba myśleć pozytywnie, cokolwiek by się nie działo! dobre myśli stanowią gigantyczną broń, nie można o tym zapominać! a Ty jesteś piękną, mądrą, wspaniałą kobitką o niezgłębionych pokładach hartu ducha i wiary w zwycięstwo! :D uda Ci się Karolinko! nie ma bata żeby było inaczej! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  16. Karolina tak bardzo się cieszę!!!!!!!! Trzymam kciuki najmocniej jak potrafię, modlę się za Ciebie!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Droga Karolino!!
    Codziennie wchodzę na Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na każdy wpis, na każdą wiadomość.Dziś serce moje się raduje, cieszę się razem z Tobą i głęboko wierzę, że za jakiś czas kolejny wpis zatytułujesz "WYGRAŁAM". Wszyscy, którzy śledzą Twoją historię wierzą w jej szczęśliwe zakończenie. Codziennie tu jestem, nie znamy się osobiście, ale może kiedyś jak już wyzdrowiejesz się spotkamy na kawie, którą też uwielbiam, miałybyśmy na pewno wiele tematów do rozmów bo wiele nas łączy, ja też boję się zamkniętych, ciasnych pomieszczeń,samolotów, ale za to uwielbiam patrzeć jak te wielkie maszyny startują i lądują, też chciałabym szpilki od Louboutina:)Mam bardzo często przeczucie, że coś się uda lub nie,jeśli chodzi o Ciebie jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, że wszystko się ułoży, że za jakiś czas wszystko wróci do normy, a Ty będziesz zdrowa, szczęśliwa, uśmiechnięta. Tego Ci życzę: cierpliwości,wytrwałości, samych pozytywnych myśli i wiary w zwycięstwo.M z Będzina

    OdpowiedzUsuń
  18. Karolinko tak się cieszę! Łzy przeplataja mi się z uśmiechem...niesamowita wiadomość! W nic tak mocno nie wierzę jak w Twoj powrót do zdrówka! Codziennie myślę o Tobie , wiem że to wszytsko się uda! Tęsknie bardzo i czekam z niecierpliwością na kolejne tak dobre wieści! :)) KC:* Beatka

    OdpowiedzUsuń
  19. KALUSIU TAK BARDZO SIE CIESZE ZE JEST JAKIES SWIATELKO W TUNELU! TO JAKIS ZNAK OD BOGA...BO ZOBACZ WYDAWALO CI SIE ZE JUZ NIC NIE DA SIE ZROBIC INNEGO ...A TU PROSZE TAKA NIESPODZIANKA! TRZYMAMY KCUKI! WIERZE ZE BEDZIE WSZYSTKO DOBRZE. TERAZ BEDZIE TYLKO LEPIEJ. POZDRAWIAM.USCISKI DLA CIEBIE I DLA RESZTY RODZINKI.OLGA

    OdpowiedzUsuń
  20. cudowna wiadomość! Karolino uda się - z całego serca Ci kibicujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kaluś, tak się cieszę! To jest właśnie ta iskra nadziei, która przerodzi się w coś więcej! Jestem z Tobą myślami ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak się cieszę!!! Trzymam kciuki za Twoją terapię! A Pan Bóg nigdy Cie nie zostawia samą, On jest z Tobą cały czas, pamiętaj o tym i uszy do góry!

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowna wiadomosc!!! Karolinko wszystko sie uda, cudowny lek i dobre nastawienie zdzialaja cuda. Tylu ludzi Cie wspiera, ze nie moze byc inaczej. W razie potrzeby noclegu w Berlinie, chetnie przenocuje dwie osoby u nas w domku!!Buziaki :o*********

    OdpowiedzUsuń
  24. Super ze jest taka alternatywa, ale nie wiem czy dobrym pomyslem bylo zrezygnowanie z radioterapii która mogla zmniejszyc wielkość guza... poza tym ta terapia jest eksperymantalna i nie ma gwarancji ze pomoze.. mam nadszieje ze tak.. poza tym ile ona bedzie kosztowala? Skoro nie ma pewnosci czy pomoże i poddajesz sie jej dobrowolnie na zasadzie, to chyba powinna byc za darmo ? Miejmy najdzie ze pomoze ! Trzymamy kciuki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mogła zmniejszyć, mogła spowodować progresję, mogła mieć nieodwracalne skutki dla mózgu po latach, mogła w ogóle nie zadziałać...

      Usuń
  25. Droga Karolino

    to wspaniala wiadomosc, napisalam Ci maila, jesli moge byc Ci pomocna, tu we Freiburgu tez
    jest b.dobra klinika, moze chcialabys konsultacje tutaj? A moze ja moglabym sie z kims skontakto
    wac w Twoim imieniu? pozdrawiamy Cie goraco, Ty dasz rade!!! ilona_avis@yahoo.de
    Ilona i Adrian

    OdpowiedzUsuń
  26. To bardzo dobre wiadomosci
    w koncu pokonasz tego gnojka !!

    czytaliscie dzisiejszy artykuł o walce z rakiem ?
    http://www.tvn24.pl/zabija-wszystkich-zlych-kolesi-wirus-niszczacy-raka-czeka-w-lodowce,274946,s.html

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobre wiesci pomagaja w trudnych chwilach! mam nadzieje ze bedzie ich coraz wiecej.....i wiecej!Czytam twoje wpisy, mysle czesto o Tobie ,zeby szczesliwie zakonczyla sie twoja historia i jestem pelna podziwu ze jestes taka silna !!pozdrawiam cie serdecznie Aska Grzeczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre wieści - bardzo pomagają, właśnie dzisiaj na własnej skórze tego doświadczyłam. Być może, że walka z tym pasażerem na gapę u mojej Mamy dopiero się zaczyna, ale mam nadzieję, że się tylko ona zakończy na usunięciu zmiany i okaże się to łagodną zmianą.
      Zaczęło się od dziwnej zmiany na ramieniu, ekspresowe USG i wynik podejrzany... i szukanie pomocy. Przypadkiem trafiłam na medyczny artykuł pewnego profesora Piotra Rutkowskiego, a na końcu podany był jego mail, postanowiłam napisać i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, niemal od razu dostałam odpowiedź, abyśmy przyjechali do niego do Centrum Onkologii w najbliższy poniedziałek. A wiadomo jak to jest w Publicznej służbie zdrowia, a dostanie się naprawdę do dobrego specjalisty graniczy z cudem...
      Niestety w rejestracji okazało się, że pierwszy wolny termin to 24-09-2012. Pozwoliłam sobie jeszcze raz napisać do profesora, a On znowu w ciągu 5 min. odpisał i potwierdził, że mamy jednak przyjechać w ten poniedziałek "przyjmie nas dodatkowo". Ta wiadomość uczyniła mnie najszczęśliwszym człowiekiem w dniu dzisiejszym. Jestem przekonana, że to działanie Pana Boga. Zresetowała mnie i nabrałam sił do walki, a przecież muszę być silna dla Mamy...
      Taki mały cud (mam nadzieję, że nie ostatni) a pozytywnie nastawia, że warto walczyć, i że na tym świecie też potrzebni są dobrzy ludzie. Chodzi mi nie tylko o lekarzy, ale o takie osoby jak Ty, które chorują, a przez swoje cierpienie są dla nas wzorem, aby mieć wiarę i nadzieję, że wszystko w rękach Boga.
      Na pewno w działaniu Boga jest jakiś cel, jestem o tym przekonana, bo żadne cierpienie nie idzie na marne, choćby to, że dostrzegamy wtedy naprawdę istotne rzeczy,
      a "pierdoły" idą w niepamięć..., dostrzegamy ile miłości jest wokół nas, a przez to stajemy się silniejsi i lepsi...
      Życzę Ci dużo miłości i wiary, a będzie dobrze :)
      Pozdrawiam Monika z Ostródy

      Usuń
  28. Karolino, cudowne wieści!!!!!!!!!!!!!! Ogromnie się cieszę i trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeśli mogę coś powiedzieć: nie pij kawy w macu, nie pij kawy wcale, żadnych owoców z niewiadomego pochodzenia-mam na myśli owocojogurt[jakiś poprzedni wpis] jesteś tym co zjesz, czytaj, czytaj, czytaj, bądz świadoma! polecam książki: "Jak żyć z rakiem i pokonać go" Carl Simonton;"Antyrak.Nowy styl życia"Dr.David Servan-Schreiber 3mam kciuki, służę pomocą! zdrovia!:* MD

    OdpowiedzUsuń
  30. Karolino - ślędzę Twoje wpisy, trzymam kciuki za Twoją walkę, modlę się o zdrowie dla Ciebie. Wierzę, że uda Ci się pokonać tę chorobę, bo wiara czyni cuda - nie raz się w życiu przekonałam.
    Przesyłam dobre myśli z Gliwic

    OdpowiedzUsuń
  31. Dasz radę Kochana! Wczoraj trafiłam na Twój blog i od wczoraj jestem myślami z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  32. Masz cudowną rodzinę,jeśli miłość mogłaby leczyć, byłabyś najzdrowszą istotą na ziemi.Uda się! Razem pokonacie tego potwora! Tychy z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  33. karolinko jestes cudowna,walcz-cale mnostwo armii walczy z Tobą!!!!! walczmy!!!!!ania g

    OdpowiedzUsuń
  34. Karolinko, śledzę nadal Twoje wpisy i całym sercem jestem z Tobą. Czuję Twoje emocje bardzo wyraźnie, strach, obawę...to takie ludzkie i naturalne... ale też odnajduję w Twoich słowach najcudowniejszą ze wszystkiego iskrę nadziei...nie gaś jej w sobie, bo to najcenniejsze co każdy z nas ma, co pomaga nam walczyć i po prostu żyć. Mam nadzieję, że udało CI się pobrać nagrania, które Ci polecałam Bożeny Figarskiej i, że przypadły CI do gustu i czerpiesz z nich siłę i wiarę w powodzenie tej walki.
    Całym sercem wspieram!
    Przytulam,
    I.N. , Dąbrowa G.

    OdpowiedzUsuń
  35. Bądź dzielna i walcz! Twoja historia i temat są mi bliskie. W październiku miną 3 lata od mojego zabiegu (zwojakoglejak stopnia 2) ...i każdego dnia pytam się siebie co się dzieje w mojej głowie...Właśnie czekam na kontrolny MRI. Jestem z Tobą całym serduchem.Uściski. Ania

    OdpowiedzUsuń
  36. Czekamy na dobre wiadomości.

    OdpowiedzUsuń
  37. i znów ta cisza.. na blogu, na profilach na fb...

    OdpowiedzUsuń