PROSZĘ POMÓŻ MI WYGRAĆ BATALIE O ZYCIE ....

Bank Zachodni WBK Odział 1 Kielce: 86 1090 2040 0000 0001 1113 97 44

w tytule wpłaty: KAROLINA DZIENNIAK
Fundacja z Uśmiechem, ul.Mielczarskiego 121/303, Kielce

KONTAKT :

E-MAIL : kalusia22@o2.pl


środa, 28 maja 2014

[ 92 ] POPRZEZ BURZĘ ...

Poprzez burzę ...
Dosłownie i w przenośni ...
Jakaś zła passa przyczepiła się jak rzep psiego ogona i nie chce odpuścić ...
Odpłynęłam na pewien czas...
Tam " na górze" mam swojego kolejnego Opiekuna . Kolejna osoba bliska mojemu sercu została pokonana przez to cholerne gadzisko. Do dzisiaj nie mogę w to uwierzyć. Pamiętam dokładnie każdy dzień kiedy Beatka pomagała mi w szpitalu dojść do siebie... Była taka silna... Zarażała optymizmem i mega powerem... I nagle to dziadostwo znowu okazało się silniejsze ... znowu zabrało swoje żniwo. 
I jak być tutaj twardym ... 
No jak ???
Strach towarzyszy mi każdego dnia , ale teraz znowu się spotęgował ze zdwojona siłą
I chociaż bronie się przed tym jak mogę , w mojej głowie pojawia się pytanie... kiedy moja kolej ??
Czym sobie zasłużyłam,że nadal jestem po tej stronie ??? Skoro inni po kolei odchodzą...
To głupie zadawać sobie pytania , na które nikt nie udzieli mi odpowiedzi, ale takowe kłębią się w mojej głowie... i nie potrafię inaczej.
Rozpętała się kolejna burza.. w sercu... i w ciele
Dzisiejsza wizyta w klinice znowu zasiała zamęt. Te moje cholerne krwinki, szaleją i coś nie mogą się zorganizować. Dodatkowo doszły inne rewelacje, więc trzeba było porobić dodatkowe badania, a teraz cóż pozostało czekać na wyniki....




sobota, 10 maja 2014

[ 91 ] NIE DA SIĘ ZAPOMNIEĆ...

10 maj 2011 roku ...
15 dni przed najgorszym dniem mojego życia, ale tak naprawdę to właśnie 10 maj to początek tej cholernie trudnej drogi ... 
To dzisiaj mija dokładnie 3 lata od pierwszego rezonansu, od badania które na zawsze zmieniło moje życie.
Pamiętam wszystko tak dokładnie, z każdym najdrobniejszym szczegółem.
Jeszcze nie wiedziałam, ale czułam straszny niepokój jadąc na badanie. 
Miałam przy sobie Mamuśkę ...
Kiedy wychodziłam z domu, przed blokiem natknęłam się na Tatka , który wracał ze sklepu. ...
Głos mi wtedy zadrżał i rzuciłam ze łzami w oczach : " A co jeśli tam coś jest?" 
Przytulił i uśmiechnął się mówiąc : " Córciu, nic tam nie ma !".
Tak bardzo chciałabym,żeby miał wtedy rację, ale to ja ja miałam...
Na zawsze pozostanie w mojej pamięci obraz technika , który wykonywał badanie... Kiedy podczas skanowania zobaczyłam w lusterku, jak podparty o biurko otworzył oczy ze zdziwienia.
Badanie trwało nadal, a ja wiedziałam,że nie mogę się poruszyć. Choć nikt mi jeszcze nic nie powiedział, ja już czułam,że coś jest nie tak... Pamiętam jak leżałam tak w bezruchu, serducho zaczęło walić, a łzy samoistnie zaczęły mi lecieć na boki.
Kiedy badanie się skończyło próbowałam wyciągnąć coś od gościa , który wykonywał badanie. Odpowiadał wymijająco,że się nie zna, że muszę czekać na wynik od radiologa itd. itp.
Taaaak .... Technik, który się nie zna ...
Dobre sobie ....
Ale chciałam w to wtedy wierzyć, chociaż wiedziałam ,że to nierealne...
Wyszłam do Mamci, siedziała i czekała na mnie w korytarzu. Usiadłam koło Niej i wpadłam
w histeryczny płacz ... a przecież jeszcze nic nie wiedziałam.
Wynik miał być za 14 dni ...
Byłam wtedy w innym świecie, podświadomie czułam,że coś się święci...
Pamiętam dokładnie jak wpadłam do mojej przyjaciółki z podpuchniętymi od płaczu oczyskami. Ta wiedziała jak temu zaradzić dała mi farbę do ścian i wałek do malowania i zaczęłyśmy działać
w Jej świeżo zakupionym mieszkaniu.
Trochę pomogło ... ale niepokój pozostał ... zawsze będzie już obecny w moim życiu, a ja żyję tylko nadzieją, która podobno umiera ostatnia...
Ale ja ciągle ją mam ... ciągle mam nadzieję, że WSZYSTKO czego pragnę się spełni ...
I chociaż wczoraj mój organizm zaprotestował, wyniki nie wyszły takie jakbyśmy chcieli, cześć leków została na 10 dni odstawiona podnoszę głowę do góry i krzyczę NIE DAM SIĘ !!!
19 maja powtórka z rozrywki , kolejne badania i żądam żeby wszystkie wyniki wróciły do normy !!!