PROSZĘ POMÓŻ MI WYGRAĆ BATALIE O ZYCIE ....

Bank Zachodni WBK Odział 1 Kielce: 86 1090 2040 0000 0001 1113 97 44

w tytule wpłaty: KAROLINA DZIENNIAK
Fundacja z Uśmiechem, ul.Mielczarskiego 121/303, Kielce

KONTAKT :

E-MAIL : kalusia22@o2.pl


czwartek, 1 listopada 2012

[37] DAJ MI CHWILĘ ...

Po pierwsze położyłam się przedwczoraj i wczoraj z mega dołem ...
To choróbsko mnie po prostu prześladuje , gdzie się nie obrócę tam glejak...
Strach otwierać lodówkę bo niebawem pewnie na mnie wyskoczy z górnej półki
To jakiś kiepski film , chyba bardzo długometrażowy bo końca nie widać...
W oczekiwaniu na atrakcje dnia ( czyt. seriale) wtorek godz. 19:50 TVN i co ???  reportaż " Sztuka umierania" 

http://uwaga.tvn.pl/61847,wideo,380150,sztuka_umierania,sztuka_umierania,reportaz.html

Zamurowało mnie kompletnie, ale przełączyć nie przełączyłam... Obejrzałam do końca...  
Buczałam, a jakże by inaczej , łapy trzęsą mi się do dzisiaj
Ale dopiero dzisiaj kiedy obejrzałam ten reportaż na spokojnie dotarło do mnie jak ja temu księdzu zazdroszczę... Tak po ludzku zazdroszczę, tej siły , tej odwagi ... której ja w sobie ostatnio nie znajduję..
Muszę się jeszcze wiele nauczyć...

Obudziłam się wczoraj z  myślą,że nic mnie nie zaskoczy...  nic bardziej mylnego !!!
Zaskoczyło i to jak !!
Chociaż raz w pozytywnym  tego słowa znaczeniu... w negatywnym niestety też...
Niespodzianek ciąg dalszy...
Niespodzianki : 
1 . W życiu nie byłam u tak miłej Pani Doktor jak wczoraj - okulista... prawdopodobnie dopadł mnie nerwoból oczu, zobaczymy czy dobrane krople pomogą i zadziałają czy może to jednak nie to :-( Trzymam się optymistycznej wersji !!!Bo raczej wykluczone, alby było to spowodowane moim PRZEŚLADOWCA... i kładę tu szczególny nacisk na wykluczone, a nie na słowo raczej ;-)

2.  Nikt nigdy nie zajął się tak perfekcyjnie i dokładnie moimi oczami ... 

3. Czeka mnie najprawdopodobniej chodzenie w okularach ale ale !!!  dno oka idealne !!! Ciśnienie  śródczaszkowe podobno bomba !!! Granice wyraźne, naczynia o przebiegu prawidłowym. Czyli reasumując w tej całej tragedii chyba są małe powody do radości bo mówiąc po ludzku nie widać śladu ucisku guza. Więc to chyba na plus !!! Kolejna kontrola za 3 miesiące...

4. Mam rewelacyjne wyniki badań krwi i wszyscy wokoło nadziwić sie nie mogą jak to możliwe...
Cóż po utracie kolejnych kilogramów Profesorek zalecił kontrolne badania co tez moja Pani Doktor uczyniła i zleciła. Znowu człowieka pomęczyli, krwi spuścili ale... dla takich wyników mogą mnie kłuć codziennie... Co prawda jeszcze ich moja Doktorowa nie widziała ale mój osobisty lekarz ( czyt. Mamuśka ) jest zachwycona a mnie nie pozostało nic innego jak jej zaufać !!!
Gdyby nie ten gagatek w mojej głowie można by rzec , że jestem okazem zdrowia... W życiu nie miałam tak idealnych wyników !!!
No więc co jest powodem tego spadku masy ciała ??? ... Ubyło mi już od zeszłego roku 18 kg i końca nie widać... Hmmm... rozmiar 34, w porywach 36 nie jest szczytem moich marzeń , może kiedyś był , ale teraz ... teraz najzwyczajniej w świecie mnie przeraża. Mówią na mnie w rodzinie kurczątko, pisklątko no i patrząc w lustro zaczynam dostrzegać to podobieństwo...
Chodzę w ciuchach Bączka, a i te niektóre robią sie już za duże
Fakt jedzenie opornie mi idzie, ale codziennie włażę jak opętana na wagę i wypatruje czy coś przybyło.. tyle , że nie przybywa...
Może w innych okolicznościach byłby to powód do radości ale teraz... no teraz średnio mi się to podoba...
Wczorajszy dzień nie mógł jednak być , aż tak kolorowy jakbym tego chciała...
Odeszła kolejna osoba, z którą razem w zeszłym roku zaczynałam swoją walkę... Przegrał... pamiętam jak spotkałam go przypadkiem w gabinecie katowickiego Profesorka był pełen werwy i nie dopuszczał do siebie myśli, że jest chory. Jak to powiedział... trzeba wyciąć ( bo miał to szczęście wtedy , że guz był operacyjny) i zapomnieć... Pomimo, iż mało wtedy do mnie docierało to zdanie wybitnie utkwiło mi w pamięci... zazdrościłam mu ... tak bardzo mu zazdrościłam, że będzie miał operacje, że pozbędzie sie tego gówna !! Ale to gówno wróciło !!! Pomimo tego, że Jemu udało sie wyrzucić ten syf z głowy Jego już dzisiaj nie ma... Mamuśka ... wiem chciała mnie chronić, dlatego powiedziała mi o tym dość późno...Wiedziała ,że to przeżyje bo ciągle o Niego dopytywałam... Nie wiem co będzie... nikt z Nas nie zna przyszłości ale pisze to teraz i mam na chwilę obecną olbrzymią nadzieję... Tyle się wokół mnie dzieje, ale cieszę się tak bardzo się cieszę, że nadal tu jestem ...
Kładłam sie wczoraj z nastawieniem, że nie wyjdę dzisiaj z domu... Nie obyło się bez płaczu, lamentu, że nienawidzę tego święta !!!... Dzisiaj rano dotarło do mnie co Mamuśka tłukła mi do głowy wieczorem, że przecież żyje !!! A to jest największe szczęście dla nich wszystkich... ostatnio mało do mnie dociera ale ktoś mądry kiedyś powiedział : " dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą ". Chwilowo zabrakło mi mocy, ale nie złożyłam jeszcze broni... tylko tak bardzo brakuje mi tej normalności... 
Ale pozytyw tygodnia jest taki, że nawiązałam kontakt z kolejną osobą która leczy sie w tej samej klinice w Berlinie co ja od grudnia zeszłego roku.... i co ??? I ma się całkiem dobrze ... Chłopak walczy dzielnie i pomimo innych przeciwności losu sie nie poddaje...  Kurcze dopada mnie teraz cały czas myśl, że skoro komuś pomaga to czemu na mnie ma nie zadziałać... no dlaczego nie ??? !!! Powiedział mi , że muszę się ze swoją chorobą zaprzyjaźnić ... Cholera to niemożliwe... nie może być moim przyjacielem ktoś kogo tak bardzo nienawidzę !!! To coś zniszczyło mi całkowicie życie i nie ma w nim dla takiego syfu miejsca !!!
Dzisiaj Wszystkich Świętych ... Bałam się jak cholera... był wczoraj bunt, złość, bezsilność... ale poszłam... Było zupełnie inaczej niż w zeszłym roku... Całkowita obojętność, byłam na cmentarzu ciałem ale nie duszą... W zeszłym roku stałam nad grobami płakałam wyobrażałam sobie jak będą stali nad moi grobem a dzisiaj nic... kompletnie nic... Bałam się tylko spotkać ludzi... bałam się spojrzeń, pytań... Cały czas się tego boję... Ale nie bałam sie stojąc na cmentarzu, stojąc u Dziadzia , stojąc u mojej A. Czułam dziwny spokój.... 
A ten jest mi teraz najbardziej potrzebny....
Tylko męczyło mnie cały czas jedno pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi... Dlaczego człowiek rodzi się tylko po to, żeby umrzeć ???
Dlatego losie daj mi chwilę ... chociaż tyle ...




22 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalus tracisz na wadze bo jak sama piszesz jedzenie idzie Ci opornie...nabierz apetytu,tyle smacznych przepisow mi kiedys wyslalas,ze nic tylko wcinac:) a po drugie to terapia u dr Vogel juz dziala...wiec nawet nie zadawaj sobie pytania dlaczego ma nie zadzialac....DZIALA:) powtarzaj to sobie codziennie a ten pasozyt sam spierdzieli...czekam na skype z Toba:**tesknie za Twoja buzka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pije wino Kalus,za Twoje zdrowie i tyle bledow narobilam w moim komentarzu ze musialam go usunac i napsiac ponownie :D

      Usuń
  3. Karolinko-kurcze trzymaj się dzielnie.Wiesz-kiedyś oglądałam film dokumentalny-o dziewczynie która miała guza w głowie...codziennie powtarzała sobie że jest zdrowa i że guz powoli znika...myślała o tym non -stop i wyobrażała sobie jak on robi się coraz mniejszy..i mniejszy....I wiesz co?Okazało się że guz zniknął-lekarze nie mogli wyjść z podziwu...Podobno siłą woli można dużo zdziałać...może to głupio brzmi...wiem-ale warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Karolina, strach jest naprawde wyniszczajacy. Przestan ogladac tego typu reportaze.
    Ksiadz sie myli, glejak jest uleczalny. Jak ja bym nadal wierzyla, w to co mowia lekarze to nie wiem czy bym jeszcze byla na tym swiecie. Ile to ja razy widzialam lub slyszalam o rzeczach, ktore mialy byc nieuleczalne lub daly sie rzekomo leczyc tylko toksycznymi substancjami a dzieki Bogu znikaly. Moja prawie 90-letnia babcia miala udar mozgu. Lekarze nie dawali jej raczej szans na przezycie, bo glowne narzady przestawaly funkcjonowac i co? Wyzdrowiala i byla obiektem niesamowitego zainteresowania ludzi, ktorzy ja widzieli w szpitalu i zaraz po wyjsciu z niego. Z osoby, ktora nawet nie mogla sama podniesc glowy z poduszki wrocila do zdrowia w ciagu 6 tygodni, a odlezyna zagoila sie w 3 tygodnie (lekarze o takim przypadku nie slyszeli). Dieta babci zostala zmieniona na calkowiecie nieprzetworzona a "lekami" zastapione ziolami.

    Dobrze, ze lekarze sa przynajmniej szczerzy, ze medycyna konwencjonalna nie dziala. Od XX wieku medycyna przezywa prawdziwy regres, ale na szczescie coraz wiecej ludzi zaczyna to dostrzegac.

    Swietnym lekarstwem na glejaka jest czarnuszka siewna (nasiona lub olej, ale olej jej bardziej skoncentrowany). Nawet w magazynach naukowych kartelu farmaceutycznego o tym pisza:
    http://neuro-oncology.oxfordjournals.org/content/13/suppl_3/iii107.full.pdf+html (str. 5)
    http://mct.aacrjournals.org/content/7/7/1789.abstract

    Post jest rowniez niesamowita sprawa. Organizm zamiast zuzywac energie na trawienie zuzywa ja na regeneracje organizmu. To najstarsza metoda oczyszczania duszy i ciala.

    No i przede wszystkim modlitwa... ale modlitwa tylko i wylacznie do Stworcy, a nie do Jezusa, Maryi, swietych czy aniolow. Bog jest blisko i slyszy. Jezus zawsze modlil sie tylko i wylacznie do Jedynego Boga, nigdy do siebie czy innych ludzi.

    Acha i jeszcze kredyty... wedlug Biblii lichwa jest zabroniona.

    Mysle, ze lepiej przestac nienawidzic swojej choroby. Nic nie dzieje sie przez przypadek i wszystko czemus sluzy i zwykle sluzy to naszemu dobru (pisze to z wlasnego doswiadczenia, tez bylam posiadaczka nowotworu). Jezeli bardzo zle sie czuje to i tak dziekuje Bogu, bo wiem ze to oczyszczanie mojej duszy i/lub ciala. I wiesz, ze wtedy znacznie szybciej wracam do zdrowia.

    Dlaczego czlowiek rodzi sie po to aby umrzec?

    Niesmiertelny jest tylko i wylacznie Stworca. Wszystkie Jego stworzenia umieraja.
    Smierc naszego fizycznego ciala nie nie koncem naszego zycia, to dopiero poczatek.
    Nasze ziemskie zycie jest testem i po jego pozytywnym odbyciu czeka nas niesamowite zycie.

    Z Koranu:

    21:35
    Każda dusza zakosztuje śmierci. My doświadczamy was złem i dobrem, dla wypróbowania, i wy do Nas będziecie sprowadzeni.

    56:60
    My zdecydowaliśmy wśród was śmierć - i nikt nie może Nas wyprzedzić!

    25:3
    Jednak oni poza Nim wzięli sobie bogów, którzy nie potrafią niczego stworzyć, lecz sami zostali stworzeni. Oni nie mogą działać ani na swoją szkodę, ani na swoją korzyść; i nie władają ani śmiercią, ani życiem, ani zmartwychwstaniem.

    23:80
    On jest Tym, który daje życie i powoduje śmierć. Do Niego należy następstwo nocy i dnia. Czy wy nie rozumiecie?

    Pozdrawiam serdecznie i zycze Ci powrotu do zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam twojego bolga od ponad miesiaca, każdego dnia trzymam za ciebie kciuki i myśle co u ciebie. Dajesz obcym ludziom wiecej niz możesz sobie wyobrazic. każdy rodzi się po coś,chociaż my sami czesto nie dostrzegamy tego sensu. Uśmiechnij się sama do siebie i zobacz jaka fajna babka z ciebie i ilu wokół masz przyjaciół.
    pozdrawiam D z DG

    OdpowiedzUsuń
  6. cześć Karolinko, każdy z nas rodzi się po coś, to nie jest tak, że życie człowieka naznacza tylko śmierć. Rozejrzyj się wokół, dla ilu ludzi ważna jest Twoja obecność, Twój uśmiech i Twoja szczerość w tym, co tu piszesz. Wiem, że jesteś jak na karuzeli, jak na huśtawce, że nadzieja miesza się z lękiem, a uśmiech z łzami. To naturalne w Twojej sytuacji i nie wstydź sie tego, że czasem masz gorszy dzień. Jeszcze tego brakuje, żebyś się miała zadręczać i na siłę pokazywać pogodną twarz. Jesteś wyjątkowa, jak wyjątkowy jest każdy człowiek, najważniejsze, żebyś zaakceptowała siebie nawet teraz, nawet w takiej sytuacji. Nikt z nas nie wie, jak długi czas mu pozostał, Twoja świeca jeszcze nie dogasa, jeszcze się pali równym płomieniem. Na przekór chorobie uwierz, ze jeszcze dużo czasu przed Tobą. Może to dziwnie zabrzmi, ale... podczas najbliższego spaceru rozejrzyj się i wybierz brzozę, będziesz wiedziała, która jest Ci najbardziej przyjazna. Przytul się do niej, poczuj jak w jej wnętrzu krążą soki i wyobraź sobie, że Twoja choroba spływa wraz z nimi, przez korzenie ku ziemi. By nigdy nie wrócić. Magia? Szamaństwo? Być może, ale to nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a pomogło wielu osobom. Pozdrawiam Cię serdecznie, M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć Karolino. Wiele razy chciałam coś do Ciebie napisać ale często brakowało mi dla Ciebie słów otuchy. Ale..... czytam twój blog od dość dawana(dostałam od wspólnych znajomych informacje o zbiórce na Twoje leczenie i tak się zaczęło). Strasznie mocno ci kibicuje i trzymam kciuki.To co piszesz w tej chwili jest dla mnie całkowicie zrozumiałe i wiem co czujesz. Ja 4 lata temu byłam w takiej sytuacji jak Ty (rak piersi). Dokładnie tak samo przezywałam każdy dzień. Raz było świetnie, raz dół, w którym nawet dna nie było widać. Jest jedna różnica... miałam możliwość pracować (do dziś - pomimo, że już w tej firmie nie pracuję - jestem wdzięczna wszystkim ze dali mi przyzwolenie na to bym co 2 tygodnie brała 1 tydzień l4). Ja miałam (mam) przyjaciółkę, która ze mną śmiała się i płakała. A jak ja płakałam to nie pytała dlaczego tylko słuchała. Byłam przerażona czasem, ale jednocześnie pełna nadziei. Na szczęście moja (tak uważam) determinacja i nastawienie (nie ukrywam także leczenie) spowodowały, że się nie załamałam. Moje plany wybiegały (i nadal tak jest) na bardzo krótki okres do przodu. Najpierw chciałam by mój syn skończył szkołę średnia, później by dostał się na studia a teraz cieszę się z każdego jego zaliczonego roku. A cicho pragnę, ciiii, zobaczyć jak kończy studia (a ma naprawdę ciężko - poważne AGH). Ale....dość o mnie. Nikt nie zrozumie tych ciężkich naszych chwil i zwątpień, tego strachu....Tak na dobra sprawę jesteśmy z nim sam na sam. I tylko najbliżsi mogą ma pomóc by nas w tych chwilach zrozumieć. Muszą być łzy, nieprzespane noce....ale najważniejsze że przychodzi dzień radości, nadziei - tak jak u Ciebie, kolejne wizyty u lekarza z dobrymi od niego wiadomosciami. A tak na marginesie, to mam znajoma która mając glejaka (oczywiście w stadium już opanowanym) urodziła dziecko. Tak, że widzisz...wszystko jest możliwe. Bardzo, bardzo mocno cię ściskam i oczekuje na kolejne DOBRE wieści z leczenia.
    A jeszcze jedno.....wczoraj nad grobami tez miałam jakieś czarne myśli. Starałam znaleźć w datach jakiś znak kiedy się umiera. Hahaha, nie ma reguły...Nie dowiedziałam się kiedy umrę. Trzymaj się Karola....
    Jola

    OdpowiedzUsuń
  8. Część kochana ...co ją bym dała za spadek wagi...oj wiele.ale teraz znów sobie myślę ile wartości w życiu ma zdrowie. lepiej mieć rozmiar42ale być zdrowym niż mieć 34ale walczyć z....zazdroszczę ci tej siły wiary ale cieszę się tym co mam.natomiast szczerze ci ufam i daje wiarę w to że wygrasz.tak myślę dlaczego nie realizujesz swoich marzeń o ślubie???realizuj się udowodnij mu że wygrasz z nim że jesteś szczęśliwa.....buzkaAnia Bytom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rowniez uwazam, ze slub to fajna sprawa :).

      Usuń
  9. Karolinka polecam książkę:
    http://www.ksiegarniakatolicka.pl/biblia-leczy-rak-p-1233.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ślub ?! Pamiętaj o NAS my tutaj czekamy na taką informację - Huba we fraku a Ty w pięknej sukni... ja przyjadę pokonam te 200 km żeby zobaczyć Cię z promiennym uśmiechem w tym wyjątkowym dniu dla każdej pary zakochanych :):):)
    Kalusiu jesteś wspaniała i naprawdę masz tak dużo siły i wiary jak Ksiądz z reportażu a czasami mam wrażenie, że więcej :*:*:*:*
    Trzymam mocno kciuki za Ciebie i Mamunię :)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  11. Karolinko, człowiek nie rodzi się by umrzeć tylko po to by żyć! Niewyobrażalnie ciężko jest żyć z poczuciem jakiejs nieuleczalnej choroby bo jest ten wielki lęk ale.. przeciez każdemu z nas koniec jest pisany i nikt nie wie kiedy. Żyjemy do pewnego momentu w jakiejś iluzji, że "nasz świat" jest bezpieczny ale to poczucie przy okazji śmierci kogoś znajomego, bliskiego czy w obliczu choroby od razu pryska jak bańka mydlana. Ja się boję tego końca, swojego, moich bliskich ale NIE DA SIĘ TAK - NIE WOLNO TAK - ciągle myśleć o tym że umieramy. Jak człowiek się tak nastawi to jest jakby martwy już za życia. Nie wiesz ile Ci tego życia zostało, ja też nie wiem, nikt nie wie.... dlatego przestań - zacznij znowu żyć Karolina. Nikt nie wie czy bedzię żyć jutro. Ktoś obok Ciebie nie ma guza a może mieć przed sobą parę dni życia. Tak - masz tego sqrczybyka w głowie ale.. nie pozwól by zabierał Ci każdy kolejny dzień, by zabierał Ci jakieś marzenie, by zabierał Ci każdą chwilę. Przestań umierać. Walcz, lecz się ale przede wszystkim żyj. Nie po to masz życie by umierać. Przyjdzie koniec - dla Ciebie, dla mnie, dla każdego. Nic tego nie zmieni. Żaden lekarz nie powie Ci ile Ci czasu zostało. Póki jesteś, oddychasz, czujesz, rób na co masz ochotę i nie myśl o tym że umierasz każdego dnia tylko że żyjesz każdego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Karolinko, zgadzam się z osobami, które pisały tu pod Twoim postem. Nikt z nas nie zna dnia ani godziny, ile komu z nas jest pisane tutaj być. Dziś kładę się zdrowa, jutro może okazać się, że noc odebrała mnie moim bliskim...Ale ja wierzę w Boga i w to, że jeśli urodziłam się, to znaczy, że żyć już będę zawsze:) Tylko ta druga część naszego życia będzie inna, lepsza. To samo z naszymi bliskimi. Kiedyś wszyscy spotkamy się po drugiej stronie. Ile tu będziemy? Nikt z nas tego nie wie. CIeszmy się życiem które jest nam dane, nie wypatrujmy śmierci, nawet jeśli chorujemy i to takie trudne odciąć się od takich myśli. Moje poprzedniczki(poprzednicy) mają rację. Zajmij się czymś przyjemnym. Masz zadanie domowe:) Od dzisiaj masz zaczać planować swój ślub marzeń. Przeglądać oferty z sukniami ślubnymi, znaleźć tę jedyną wymarzoną. Obmyślić menu weselne, piosenkę na pierwszy taniec i wszystko to co sprawi, że ten dzień będzie najpiękniejszym dniem Waszego życia i początkiem Waszej wspólnej drogi w miłości.
    Nie zgadzam się z tym kimś kto napisał, że masz nie modlić się do Jezusa, do Maryi. To przeczy naszemu katolickiemu pojmowaniu modlitwy. Bóg jest oczywiście najważniejszy i wszystko ma nas prowadzić do Niego, ale Maryja, czy Jezus czy święci mogą nam w tym pomóc wstawiając się za nami. A kto zrozumie lepiej nasze cierpienie niż nasza Mama Niebieska, która widziała cierpienie i śmierć swojego jedynego dziecka, które zabili na jej oczach? Ona rozumie nasze każde cierpienie, będzie się za Tobą wstawiała do Pana naszego. Módl się, wierz mocno w modlitwę, w to, że zostanie wysłuchana. Wszystko będzie dobrze.
    Przytulam Cię Karolina, trzymaj się. Wiem, że CI ciężko.
    I jeszcze jedno. Ja kiedyś nienawidziłam Wszystkich świętych. Przypominało mi o tych wszystkich bliskich, których straciłam, którzy odeszli na zawsze i o tym, że ja tez kiedyś odejdę i zjedzą mnie robale...Ale od momentu nawrócenia ten dzień jest dla mnie radosny, bo daje nadzieję na to, że ci bliscy którzy odeszli może są już w niebie i cieszą się z obecności Pana:) No i, że nie straciłam ich wcale na zawsze a jeszcze ich zobaczę:)
    Pozdrawiam w Panu i błogosławię.
    Prawie rówieśnica z DG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czy Bog nie jest Wszechwiedzacy, Milosierny i Kochajacy? Czy Bog nie jest blisko? Czy nas nie slyszy? Dlaczego zwracac sie do kogos innego niz Stworca? Jezus nigdy nie modlil sie do nikogo innego jak tylko i wylacznie Stworcy. Nigdy nie modlil sie do swojej matki ani do zmarlych.
      Kiedys zastanawialam sie dlaczego moje modlitwy nie sa wysluchiwane, ale z uporem modlilam sie do Jezusa, potem do Maryi i aniolow. Postanowilam, ze jeszcze sprobuje poprosic o pomoc Stworce i okazalo sie wiele razy, ze On mnie jednak slyszy i ze nie musze (a wlasciwie nie moge) prosic nikogo innego o pomoc jak tylko Jego i nie musze tez nikogo z wyjatkiem Boga prosic o wybaczenie moich grzechow.
      Sprobuj modlic sie tylko do Jedynego Boga a zobaczysz przeogromna roznice w zyciu.

      Mt 4:10
      Na to odrzekł mu Jezus: "Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz".

      Wj 20:4-5
      Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.

      Pwt 18:9-14

      Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój.

      Modlac sie do Jedynego Boga mozna tylko zyskac.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Uważam, że każdy powinien modlić się do Kogo tylko uważa za stosowne i nie róbmy tu sekciarskich lub innych wykładów. Karolina potrzebuje teraz spokoju a nie mętliku w głowie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  13. Chyba mnie nie zrozumialas/es... Ogromne znaczenie ma to do kogo czlowiek sie modli, zwlaszcza jezeli jest chory i cierpi i potrzebuje pomocy. Kazdy ma wybor i moze sie modlic do kogo chce, ale czy to przyniesie mu korzysc? Jezeli czlowiek cierpi czas ma znaczenie.
    Setki lat temu na Polwyspie Arabskim ludzie czcili m.in. daktyle. Czytalam o historii podroznika, ktory przemierzal pustynie i byl bardzo glodny. Modlil sie do daktyla (jedynego, ktorego mial przy sobie) i prosil o pozywienie. Nie bylo odpowiedzi, ale w koncu tak strasznie doskwieral mu glod, ze postanowil zjesc daktyla. Zjadl boga.

    Tylko modlitwa do Stworcy przynosi czlowiekowi korzysc. Tylko On moze mu pomoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tam na pustyni przyjął pierwszą komunię świętą... czy dobrze zrozumiałam?

      Usuń
  14. Karolinko jak moi syn był bardzo cieżko chory codziennie modlilam sie o wstawiennictwo JP II do Boga. Pomogło. Jest cały i zdrowy. Ile w tym cudu nie wiem ale wierze ze mnie niebiosa wysluchaly

    Jak sie czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  15. Karolinko, nie słuchaj nawiedzonych nawracaczy, rób to, co Ci serce dyktuje... zdrowiej szybciutko i nie daj się szarym smokom smutku. Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś wspaniałą osobą wyjątkową mam 26lat i jestem w podobnej sytuacji

    OdpowiedzUsuń