Wyjazd do Berlina męczący...
Powrót jeszcze gorszy...
Dopiero dochodzę do siebie, zbieram siły ale kiedy zbiorę całkiem ???
Nerwy wzięły górę i już w drodze do Berlina pierwszy przypał. Po ujechanych 160 km zachciało mi się o 5:00 rano herbaty !!! W sumie już w Katowicach mi się zachciało , ale nie nie stajemy bo ulubioną stacja Hubiego jest Orlen i tam niebawem się zatrzymamy i to niebawem było za 140 km...
Wyszłam po kawy i moja herbatę płacę i znieruchomiałam ...
Zero euro w portfelu...nic...pustka same złotówki... a przecież dzień wcześniej byłam jeszcze z Tatkiem wymieniać kasę w kantorze !!!
Oblały mnie zimne poty,serce stanęło w oczach pociemniało...
Jak jak to zrobiłam... tyle razy wszystko sprawdzane przed wyjazdem ... wertowane... a jednak bez niespodzianek nie mogło sie obyć...
Szczęście w nieszczęściu pomyliłam koperty i miałam przy sobie złotówki ale co dalej. Złotówkami raczej
w Niemczech nie zapłacę no i pytanie czy starczy ???
Wpadliśmy na pomysł , że na 99,9 % przy granicy będzie kantor, ale moja pierwsza myśl, a co jak nie będzie ??? W końcu ostatnimi czasy same niespodzianki. Zaczęło być jeszcze bardziej nerwowo ale innego wyjścia nie było, trzeba było zaryzykować bo czasu na powrót już nie było. Gul mi puścił jak po długim czasie zobaczyłam olbrzymią reklamę "Kantor 24 h " 4 km. Delikatna ulga ale dalej niepokój, czy cholera starczy.
No ale cóż , jakie było wyjście będziemy najwyżej kombinować...
Jedziemy dalej... mój strach był tak olbrzymi, że mnie całkowicie sparaliżował. Nie potrafię opisać stanu w jakim wczoraj byłam, w jakim byłam od kilku dni...
Nie spałam już drugi dzień, w końcu na chwile udało mi sie odpłynąć i powyginana na chwile przysnęłam.
W ogóle ostatnio o niczym innym nie marzę jak tylko o tym, żeby zamknąć oczy i przespać cały ten cholerny koszmar !!!
Dojechaliśmy na miejsce, w klinice czarno od ludzi dzikie tłumy no i kolejna niespodzianka trzeba czekać jest obsuwa czasowa i to znaczna. Wypuściliśmy się trochę na miasto.. moje nóżęta ledwo mnie niosły, mało do mnie docierało. Ogarnęła mnie taka słabość, że nawet ciężko było mi cokolwiek mówić. Po powrocie do kliniki cierpliwie siedzieliśmy i czekaliśmy na swoja kolej... Nie pamiętam kiedy ostatnio,aż tak koszmarnie się czułam, nie byłam w stanie nawet pić o jedzeniu w ogóle nie mogło być mowy.. Nie jestem super bohaterka ale nie jestem tez mega mięczakiem a wczoraj... wczoraj działo się ze mną coś czego nie jestem w stanie nawet opisać. Oddychanie sprawiało mi nie lada problem , nie wspominając o innych czynnościach życiowych. Nawet nie wiem jak poniosły mnie nogi kiedy przyszła moja kolej i Profesor zawezwał do gabinetu...
I zaczęło się ... wywiad szereg pytań o moje samopoczucie i w końcu odpalenie płyty z rezonansu... Porównanie badań obecnego i z ostatniego rezonansu z sierpnia... I tu niespodzianka : wg opisu polskiego radiologa guz jest w jednym miejscu 2 mm większy z czym Profesor w ogóle się nie zgadza !!! Dokładnie przeglądał przez ponad 30 minut płyty porównywał i pokazywał, że jest lepiej, że jest poprawa !!! Moja Iwonka kochana tłumaczka dokładnie użyła określenia, że guz jest mniej aktywny i mniejszy niż ostatnio !!! Wiadomo trzeba jeszcze czasu, ale wg Niego jest poprawa i absolutnie nie zgadza sie z tym co napisał radiolog... Więc nie przerywamy leczenia... kontynuacja przez najbliższe 6 tygodni po czym ponowny rezonans i kontrola...
Więc dobre i złe wiadomości ... Niemiecki Profesor- poprawa, polski radiolog - przeciwnie minimalne pogorszenie ... 1: 1. Któryś z nich na pewno ma rację...
Wierzę , że światowej sławy Profesor Neurochirurgii !! Ale niepokój dalej pozostaje bo zawsze jest jakieś ale...
Wiem, że nie mogłam oczekiwać cudu po miesiącu, a jednak zawsze będę marzyć , że darmowa wycieczka w końcu dobiegnie końca.
To czekanie... cholerne czekanie jest najgorsze... wiem te 6 tygodni minęło nie wiadomo kiedy to i następne strzeli... A wtedy... wtedy kolejny sprawdzian mam nadzieje, że dalej z pozytywną oceną .... Chyba, bo z tym choróbskiem nigdy nic nie wiadomo...
Chce się cieszyć, chce się wyłączyć, zapomnieć ale na razie łatwo mi to nie przychodzi.
Musze się przeprogramować i tak jak wszyscy moi najbliżsi wierzyć w to co powiedzieli w Niemczech. Musze wierzyć... głęboko wierzyć, że się uda...
Ten czas cholerny czas... wiem , że zleci ale to znowu będzie najdłuższe 6 tygodni w moim życiu...
Jestem wyczerpana...
Mam nadzieję, że w końcu i dla mnie zaświeci światło...
Myślę, że już słońce zaczyna się przebijać za tych czarnych chmur :)Wierzę, że się uda. Życzę Ci zdrowia dużo spokoju i cierpliwości. Agnieszka z DG
OdpowiedzUsuńWitaj Karolino! Myślę że profesor wiedział na jaką poprawę można liczyć w ciągu pierwszych 6ciu tygodni i jeśli zakwalifikował Cię do dalszej terapii to wie co robi i tak ma być! Za wszelką cenę musisz się zrelaksować i troszkę mniej przejmować wszystkim- to pomoże w leczeniu. Stres i napięcie nie.
OdpowiedzUsuńWiem że się łatwo mówi.
Życzę Ci samych radosnych dni.
To są jednak dobre wiadomości:)Oby tak dalej! Małymi kroczkami do celu.
OdpowiedzUsuńCześć Kalusiu:)
OdpowiedzUsuńCieszę się z tego co napisałaś pewnie Profesor ma rację, radiologiem nie ma co sobie główki zawracać. Musimy teraz WSZYSCY wierzyć w słowa Profesora i pozytywnymi myślami otaczać Twoją osóbkę i razem przetrwamy kolejne 6 tygodni :*
Jesteś BARDZO dzielna, pamiętaj o tym!
A.
Super! Jednak powoli do przodu! A co z wyjazdem do Stanow? Ile kosztuje obecna terapia?
OdpowiedzUsuńWłaśnie, co z wyjazdem do Stanów???
Usuńwyjazd do Stanow musi poczekac na zebranie pieniedzy, wciaz nie ma wystarczajacej kwoty by ja rozpoczac. Modlmy sie jednak ze terapia niemieckiego profesora zadziala w 100% i byc moze wyjazd do USA nie bedzie potrzebny wtedy pieniazki, ktore juz zebrano i ktore wciaz zbieramy starcza Kalusi na jakis czas by kontunowac obecne leczenie...
UsuńO żesz w mordę jeża! Rak nie daje rady! Profesor jest wielki i Ty tez! Cieszę sie jak dziecko :-))))))
OdpowiedzUsuńTrzeba słuchać się profesora! :)
OdpowiedzUsuńA teraz wypoczywaj i relaksuj się po tym ciężkim tygodniu :*
Karolinko,czekałam na wiadomosci od Ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo . Ciagle zagladałam na Twojego bloga czy coś napisałaś. Nie wiesz jak badzo sie cieszę, myslę, że powinnaś wierzyć profesorowi.W końcu to światowej sławy specjalista, który widzi takie rezonane w ilości nieporównywalnej do radiologa.
OdpowiedzUsuńI skoro profesor zakwalifikował Cię do dalszej terapii to wie co robi.
Błagam bądż silna, jesteś wspaniałą osobą uwielbianą przez wszystkich.
Całym sercem jestem z Tobą. Trzymaj się mocno.
Małgosia
Witaj słoneczko :* To cudowne wieści,musisz się teraz "przeprogramować" na Profesorka z Niemiec a całkowicie wyłączyć myślenie o polskim radiologu!!!Jesteś wspaniałą kobietą i paskud już wie,że z Tobą nie wygra!!!Walcz do końca!Nawet,gdy wydaje się,że na początku stoisz na straconej pozycji - walcz i nigdy się nie poddawaj!!!!!!!Wygrasz słoneczko!!!
OdpowiedzUsuńKarolina
Wiedziałam że bedą same dobre wieści masz racje Pan profesor ma racje i tylko on :) za kolejne 6tyg bedzie jeszcze lepiej a z każdą wizytą bedziesz coraz bardziej oddychać z ulgą :)
OdpowiedzUsuńKarolinko-cieszę się bardzo!Codziennie zaglądam na Twojego bloga i oczekuję TYLKO lepszych wieści!!!Ale jestem pewna że To Pani Profesor ma rację i to na 100%.Wiesz -mieszkam nieopodal Twojej mamy i czasami Cię widuję-i tak sobie myślę że taka cholerna paskuda długo nie pomieszka w tak pięknej głowie!!!On tu za diabła nie pasuje!!!Buziaki i dużo pozytywnych myśli!!!
OdpowiedzUsuńKarolinko aż mi łzy w oczach stanęły z tego że jest poprawa :-) super oby tak dalej!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolina, światło już dla Ciebie zaświeciło, tylko chciej Kochana to zauważyć! :-) Jest poprawa, profesor powiedział, a więc cóż to innego jak nie światło?:-)
OdpowiedzUsuńJasne, że to będzie musiało trochę potrwać, że to wymaga czasu, ale najważniejsze, że jesteś zakwalifikowana do dalszego leczenia i, że coś w końcu zaczęło iśc w dobrym kierunku. No to teraz Kochana zeru już strachu i zamartwiania się-to zalecenie do leczenia, psychika ma ogromny wpływ na leczenie i jego szybkość, więc nie masz innego wyjścia-uśmiech, cały czas uśmiech:) Podobno nasz mózg jest tak zaprogramowany, że możemy go oszukać-wystarczy ponoć się uśmiechnąć, tylko tyle, a już do mózgu jest wysyłany impuls mówiący mu, że "oto dobre samopoczucie nadchodzi". Uśmiechaj się mimo wszystko, relaksuj się i jakoś dotrwaj kolejne 6 tygodni, a potem kolejne...aż w końcu będzie już wszystko dobrze!:-)
Ściskam:-)
Dąbrowianka:-)
Wiedziałam wiedziałam wiedziałam :) Ależ oczywiście,że profesor ma rację.Panu radiologowi musiało się coś przywidzieć :)
OdpowiedzUsuńBo ten gad guzior po prostu spuchł po tym jak go potraktowalaś nowym lekiem ;) a może ten guzior ma po prostu guza po kopniaki nowym lekiem ;) mniej aktywny bo dostał, teraz będzie uciekał na samą myśl, że nie przestaniesz go kopać ;)
OdpowiedzUsuńKochana, skoro ten lekarz mówi, że guz jest mniej aktywny to na pewno tak jest. Przecież on obserwuje mnóstwo takich przypadków i wie w jakim tempie i w jaki sposób mogą się rozrastać, skoro mówi, że jest poprawa to na bank ma rację.
Wyśpij się dobrze ! Odpocznij, a niech ten lek kopie sobie tego guziora dalej - i spokojnie go wykopie ;)
Kolorowych snów Ci życzę.
Po tak cudnej walce musisz się wyspać !
Ej Karola,wiesz jak się uśmiechnęłam po tym co przeczytałam!!!! Jest DOBRZE!!!! I BĘDZIE DOBRZE!!!
OdpowiedzUsuńPamiętaj sesja czeka i poszalejemy w damskim gronie:) buźka
Kalusia ja na twoim miejscu też wierzyłabym temu niemieckiemu profesorowi. Ja od początku swojego życia mam kontakt z lekarzami, bo mam mózgowe porażenie dziecięce i wiem, że polscy lekarze mają skłonność do pomyłek.
OdpowiedzUsuńwww.kamilakoscielniak.blogspot.com
Mam nadzieje że wyzdrowiejesz życzę Ci jak najlepiej :-)
OdpowiedzUsuńkarolinko super info ze guz jest mniej aktywny,radosć w moim sercu...ania g
OdpowiedzUsuńJa się cieszę z tego co powiedział niemiecki lekarz !!!!!!! :) Nie mogłam doczekać się wiadomości od Ciebie ale warto było ! Jesteś WIELKA Kausia będzie tylko lepiej! Wszyscy w to wierzymy !
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana! :*
Nareszcie dobre wiesci!!!!I oby tak dalej!!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki Karola!!!
Pozdrowka od moni z gliwic
Karolinko super wiesci...oby tak dalej...pozdrawiam mocno
OdpowiedzUsuńNic dwa razy się nie zdarza
OdpowiedzUsuńi nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
Pani Karolino, specjalnie dla Pani W.Symborska.
Sciskam Pania i pozdrawiam serdecznie.
Malorzata
Oczywiscie Szymborska :-)
OdpowiedzUsuńMalgorzata
Hej, super, mam nadzieje ze profesor ma racje i guz zaczal reagowac na leczenie :-) a co z wyjazdem do USA? Rozwazacie jeszcze tę opcje w miedsyczasie? Njlepiej dzialac na kilka frontow!! Pozdrawiam i trzymam kciuki!! G.
OdpowiedzUsuńopcja w miedzyczasie jest wlasnie ta terapia pod "okiem" niemieckiego lekarza.Na terapie w USA wciaz brakuje sporo pieniedzy, wiec by nie czekac z zalozonymi rekami i patrzec jak guz sie rozrasta,Karolina dowiedziala sie o tej terapii w Berlinie i zdecydowala sie rozpoczac ja w miedzyczasie...tak jak piszesz dzialanie na kilka frontow jest najlepsze, ale do tego wszystkiego potrzebne sa jak zwykle pieniadze...
UsuńOk, rozumiem, a co z radioterapia?
UsuńKarolino, co słychać? Jak się masz? Jak humorek? Trzymasz się? Pozdrawiam z życzeniami zdrowia!:)
OdpowiedzUsuńKibicuję od zawsze i cieszę się z tak cudnych wieści...
OdpowiedzUsuńKarola, pamiętaj, że wiara to połowa sukcesu. Ja wierzę, że diagnoza niemieckiego profesora jest właściwa i teraz będzie tylko lepiej.Tak trzymaj dziewczyno.
OdpowiedzUsuńOdezwij sie Karolinko.. Martwimy się:-( napisz ze wszystko dobrze
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
szkoda , że nic nie dajesz znać, ani Ty, ani nikt na fb na profilu o Tobie...
OdpowiedzUsuńA pomyślałas przy chwile ze może nie może? Ze rodzina jest z nią a nie z facebookiem? Jak będzie dała rady na pewno napisze
Usuńjeśli ktoś się podjął prowadzenia profilu o Kali, myślę ma czas dać znać jak się czuje. :)
Usuń