Jest lepiej ...
Aż strach wypowiadać te słowa głośno, żeby " złe moce" nie wychwyciły swoimi radarami na horyzoncie ...
Drugie w moim życiu badanie PET ...
Byłam tak cholernie spokojna, nienaturalnie spokojna, a może taka zmęczona ???
Nie .... wolę trzymać sie myśli, że po prostu spokojna ...
Zabawiliśmy tam ładnych parę godzin..
Biedna " Moja Rodzinka " towarzyszyła mi na każdym kroku...
Może dzięki temu czułam niesamowity spokój ...
Było już późno ... Nie było szans doczekać się na wynik ...
No cóż, głową muru nie przebije trzeba było wytrwać do dnia następnego ...
Juz wtedy nie byłam taka spokojna, serce waliło mi jak oszalałe !!!
Tętno z minuty na minutę przyśpieszało coraz bardziej, a to co działo się z moim ciśnieniem to już nie wspomnę ...
Pielęgniarka przerażona biegała za mną z aparatem do pomiaru ciśnienia i próbowała uspokoić.... no ale jakoś mi sie to nie udawało ...
I nawet kiedy moja doktor prowadząca weszła do gabinetu i już od drzwi krzyknęła , że jest super to jeszcze bardziej spotęgowało bicie mojego serca...
Moje ciało oszalało !!!
Nie mogłam usiedzieć na przysłowiowych czterech literach ...
Przebierałam nóżkami jak kozica .
I kiedy dr Burzyński znowu z uśmiechem na twarzy zaprowadził mnie i Mamuśkę na radiologię i pokazał, że większa połowa guza jest nieaktywna, zestawił dla porównania jak wyglądało parszywe Gadzisko w styczniu na badaniu PET Scan, a jak wygląda obecnie rzuciłam sie na Niego z siarczystym buziakiem.
Niech zdycha siła nieczysta !!!
Jeszcze tli się w Nim życie, ale przyduszamy go dalej !!!
Ale jak to często w zyciu bywa.... Nie ma nic za darmo ....
Jak to mówią... COŚ ZA COŚ ...
Kolejny, szósty już cykl chemii dał mi tym razem ostro popalić...
Po chwilach beztroskiego szczęścia dostałam prosto w twarz ...
W objęciach toalety, z workiem na wymioty, nastała totalna niemoc ...
Najchętniej wyrzuciłabym ostatni tydzień z pamięci.. włączyła reset swojego umysłu ...
Gdyby tylko tak się dało ...
No ale nie ma sensu roztrząsać tego co jest przeszłością tylko żyć teraźniejszością.
Wczoraj w USA obchodzili Dzień Niepodległości , a ja swoim ciałem powróciłam do żywych to był mój mały , wielki , własny Dzień Niepodległości .
Witam:)Przeczytałam jednym tchem i łezka kręci się :) Super po prostu super ,oby takich wiadomości było więcej :) Życzę,aby co dziennie całe ciało szalało z radości:)rybka74
OdpowiedzUsuńKarolinko, tak bardzo się cieszę, że znowu jest lepiej. Chociaż wiedziałam , że tak będzie:) ...musiało tak być! Teraz już tylko z górki:) Ani się obejrzysz, a będziesz we własnym domku cieszyć się zdrowiem i własnym życiem. A jedyne, co zostanie po potworze to ten blog, który będzie motywacją do walki o zdrowie i życie dla tych, których też zaatakował. No i niestety "kilka" przykrych wspomnień...Ale jak to mówią: co nas nie zabije, to nas wzmocni:) Trzymaj się Kochana cieplutko. Dużo siły i determinacji. Już jesteś wygrana.
OdpowiedzUsuńWalcz walcz z calych sil.
OdpowiedzUsuńNajbardziej wtedy gdy ich brakuje. Kibicuje Ci z serca, do Dabrowy mam "rzut beretem" tym bardziej moja krajanko glowa wysoko gdy kopiesz tego gada.
Kosztuje Cie to tak wiele, ja obiecuje modlitwe i nieustanne myslenie o Tobie w walce. Nie jestes sama, pamietaj o tym.
Ślicznie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńChcialam napisac zupelnie to samo :)))))
UsuńNo kochana tak trzymac.juz prawie gadzisko pokonane.a ty kalcia teraz powinnas na chwile oderwac sie od tego natloku mysli i wybrac sie na zakupy. Kup sobie kobitko cos na poprawe humoru. Nalezy ci sie to. Jestes naprawde dzielna. przesylam moc caluskow i duzo dobrej energii. Buziaczki
OdpowiedzUsuńtrzymaj się Kala, jest dobrze!
OdpowiedzUsuńwyglądasz super :)
DG trzyma kciuki!
Super Gwiazdeczko !!! Tak trzymaj, a my nadal z oddali slemy Ci moc pozytywnej energi !!! Oby wiecej takich postow i wiecej takich cudnych fotek z Twoim promiennym usmiechem !!! Pozdrwaiam, buziaka zostawaim i niestety sciskam wirtualnie :) !!! Asia
OdpowiedzUsuńDzielna Dziewczynka :) Serce me skacze z radości. Duś gada ile się da.
OdpowiedzUsuńKarolciu jesteście cudowni
przytulam
I tak trzymać:))) Nie znam Cię ale pomimo to strasznie kibicuję Twojej walce z tym gadem.
OdpowiedzUsuńpzdr
Anita
I tak trzymaj , niszcz gadzisko i do przodu .jest super a będzie jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńślicznie wygladasz kochana :* odzywaj sie cześciej w miare możliwości i dodawaj wiecej zdjec:) wbrew temu co mowisz o swoim samopoczuciu, taka usmiechnieta wygladasz kwitnąco :)
OdpowiedzUsuńuściski :*
Na taki wpis dłuuugo czekaliśmy:)
OdpowiedzUsuńA niech zdycha gadzina:)
Karolka, mam nadzieję, że Ty i tak wielu znajomych naszych walczących z gadziną, dacie radę.
Trzymamy kciuki za was wszystkich z całych sił:*
Super tak się cieszę, pięknie wyglądasz!pozdrawiam Justyna
OdpowiedzUsuńO rany,tak strasznie się cieszę !!!!!!!!!!!! Zasłużyłaś na takie wiadomości !!! Walcz dzielnie i pokonaj gada,niech zdycha !!!! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńO, jak dobrze przeczytać dobre wiadomości!!! Coś za coś być musi ;) Ale pamiętaj, że walczysz z silnym wrogiem, więc na pewno "będzie bolało", ale wierzę, że bardziej jego ;)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz... I ten Twój czarujący uśmiech :)
Pozdrawiam cieplutko!!!
Swietna wiadomosc! Oby gadzisko zdechlo...a te zle chwile odejda w koncu w niepamiec I bedziesz sie cieszyc zdrowiem. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńA nie mowilam ze jestes silna!!! Wiec dalej do przodu Krolinko jeszcze troche a pokonasza go!!! Ja w to mocno wierze I modle sie za ciebie.
OdpowiedzUsuńPani Lidia
Hej. Dzisiaj zacząłem czytać Twojego bloga. Koleżanka dała do niego linka na fejsbuku. W zasadzie przeczytałem wszystko co napisałaś w kolejności chronologicznej. Po pierwsze nie potrafię nawet wyrazić za pomocą słów jak pełen jestem uznania i jak wielka jest we mnie wola gratulacji dla siły, którą masz węwnątrz. Twoja walka jest symbolem piękna wewnętrznej siły czlowieka. Ogromnie się cieszę, że potrafisz ją z siebie wydobyć i z niej korzystać. Oczywiście nie chcę zapomnieć także o orgromnej i niezaprzeczalnie istotnej roli najbliższych i wszystkich osób, które dokładają od siebie nawet najmniejsze kamyczki. Każdy ma znaczenie. Świetnie, że wszystko ułożyło się w ten sposób, że masz szansę kontynuować terapię u Dr. Burzynskiego.
OdpowiedzUsuńZ całego serca i esencji swojego jestestwa życzę Tobie i wszystkim bliskim i dalszym którzy Cię wspierają - ale przede wszystkim Tobie - pokladów siły i energii aby to wszystko zakończyło się pomyślnie.
Osobiscie, mam ogromne pokłady wiary, ze się uda. Życzę Ci tego z całego serca i zawsze będę trzymał kciuki.
karolko supeer wiadomości kobitko niebawem wrócisz do Dabrowy HURA....jestes dzielna ..Ania
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńania
Twoja wiara i nadzieja ZWYCIĘŻAJĄ, a miłość bliskich dodaje Ci siły.
OdpowiedzUsuńJEST DOBRZE, A BĘDZIE JESZCZE LEPIEJ. Pozdrawiam - Kasia
Wspaniałe wieści!!! Pozdrowienia i uściski z DG. :)
OdpowiedzUsuńAleż jesteś piękna! :)
OdpowiedzUsuńZuza
Dzieki Bogu!!! Tak bardzo si ciesze, ze leczenie postepuje!!!
OdpowiedzUsuńSlicznie wygladasz, rozkwitasz:)
pozdrowka Monia z gl
nie znamy sie osobiscie ale wiem o Tobie duzo :) jestes Wielka :))))
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńRzadko mi się zdarza przeczytać bloga od deski do deski. Do tej pory, a minęło już kilka dni, odkąd jestem po lekturze, "nie możesz mi wyjść z głowy"! Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale sposób w jaki piszesz o tym, jak zdrowie potrafi przewartościować nasze życie, jest niezwykle ujmujący. Obejrzałam film z Houston - płakałam! Cieszę się, że trafiłaś w ręce dr Burzyńskiego. Słyszałam o nim, przy okazji wielu wyzdrowień.
Masz też mamę godną pozazdroszczenia. Generalnie, mądre i ładne z was "babki" (mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego spoufalania?
Życzę Ci powrotu do normalności, życzę Ci by "pryszcze" na nowo stanowiły Twoje największe zmartwienie, byś wróciła do Polski jeszcze w tym roku! Pozdrawiam Cię serdecznie. Wierna czytelniczka - Monika :)
Super! Cieszymy się ogromnie! Kciuki ciągle zaciśnięte!!!!
OdpowiedzUsuńA parszywy gad niech zdycha!
Kalunia - wyglądasz pięknie...mimo cholernie ciężkiej drogi i ostrej walki...mimo wszystko...
Ściskamy Cię mocno, Nasza Bohaterko!!!!!
Karolinko, mocno ściskam kciuki każdego dnia! Pozdrawiam Ewa z Gdańska
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że skoro troszeczkę się "poskarżyłaś", musiało być na prawdę ciężko. Na prawdę ciężko :( Zawsze się zastanawiałam, jak to wszystko znosisz, nie narzekając na ból, na fizyczne cierpienie. Już wiem, jesteś po prostu bardzo dzielną, silną, mądrą i przepiękną kobietą! Nieraz pisałaś o tęsknocie za rodzinką, za bliskimi. Pisałaś o wielu ważnych rzeczach, ale nigdy nie było w tym żalu, nigdy nie wyczułam narzekania, skarżenia się, obwiniania....jesteś inspiracją dla wielu....od takich ludzi warto się uczyć, jak żyć! na prawdę warto!
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Ania K
Aż się buzia sama śmieje czytając tak wspaniałe wieści. Oby tylko takie tutaj gościły.
OdpowiedzUsuńwww.likwidacja-barier.pl
Znam Cie tylko z tego bloga a traktuje Cie jsk kogos naprawde bliskiego.. Z calego serca Ci kibicuje, modle sie za Ciebie i tak po ludzku martwie sie o Ciebie. Ostatnie wiesci mega mnie ucieszyly i prosze Boga by teraz juz bylo ciagle lepiej. Dzielna i silna z Ciebie dziewczyna a ja jestem z Ciebie naprawde dumna!!!!!!!Powodzenia z calego serca!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dużo zdrowia i tyle samo siły i nadziei. Wszystkiego dobrego - pozdrawiam, siostra małej Ewuni.
OdpowiedzUsuńKaro, co u Ciebie? cos nic nie piszesz..wszystko ok ?? Jak Twoje leczenie, opisz coś wiecej jak wygląda, co porabiasz na co dzien w Houston ? Widzialaś cos fajnego ? Z kim spędzasz czas ? Twoja mama jednak została z Tobą :) To bardzo dobrze, na pewno pomoze Ci to psychicznie i jest to dla Ciebie ogromne wsparcie. A co z Hubim ? Nie przyjezdza w odwiedziny ? Czekamy z niecierpliwościa na informacje od Ciebie !!
OdpowiedzUsuńKarolinko ! Duzo sily i powrotu do zdrowka Ci zycze <3 <3 <3 Odezwij sie i walcz! Walcz! Jestes bardzo piekna i bardzo, bardzo dzielna <3
OdpowiedzUsuń