Bo warto żyć ...
I tego staram się usilnie trzymać ...
Czasami z lepszym, czasami z gorszym skutkiem, ale ciągle się staram.
Wtorek był dniem mega intensywnym, wyczerpującym i pełnym stresu ...
Całe napięcie dopiero ze mnie schodzi ... A ja układam sobie to wszystko powoli w głowie ...
Moja walka się jeszcze nie skończyła, ale dalej jestem na prowadzeniu i ciągle mam nadzieję wygrać nie tylko bitwę,ale całą ta piekielną wojnę ...
Wtorek...
Parę minut po 7:00 rano , piękne słoneczko i wyruszamy w kierunku Radiologii.
2 godziny jazdy w korku i w końcu udaje Nam się dotrzeć na miejsce. Dwie kobitki w samochodzie, a bez użycia nawigacji udało się dojechać do celu... Jak zwykle wypełnianie sterty papierów, dokumentów i przyszedł po mnie mój ulubiony Pielęgniarz ... Ma facet wprawę w robieniu wkłucia ... Nic na to nie poradzę i wiem , że nigdy nie przestane się bać przeraźliwie igieł ... a tu taka niespodzianka... sekund pięć i wkłucie bezboleśnie założone... niesamowite, radioaktywny znacznik podany i zostaje już w ciemnym pokoju sama ... czekam na swoją kolej ... czekam i nawet nie wiem kiedy w fotelu zasypiam. I kiedy tak rozpływam się w błogiej nicości ze snu wyrywa mnie głos pielęgniarza, który o mało nie łamiąc sobie języka próbuje wymówić moje nazwisko ... nie udało mu się ale przynajmniej mnie rozbawił i poczułam się jakoś dziwnie spokojna :-) Siły dodawały mi dodatkowo wiadomości od moich bliskich i nie tylko, telefon był gorący a ja czułam naprawdę , że jestem dla tych wszystkich ludzi ważna ...
W końcu badanie dobiegło końca, czekamy na nagranie badania i obieramy kierunek Burzynski Clinic. Wszystko pięknie zaplanowane i rozłożone w czasie.
Docieramy na miejsce oddaje płytkę i sama szykuje się do kolejnego wlewu ...
I kiedy tak czekam na kolejne badania i przygotowanie do infuzji okazuje się, że płytka z moim badaniem to nie ta, która powinna być, a stare badanie sprzed 4 miesięcy ...
Powtórka z rozrywki i czarownica z Dąbrowy znowu w akcji :-) I wtedy pomimo tego , iż strach mnie całkowicie paraliżował jakoś dziwnie poczułam,że to dobry znak ,że nie może być gorzej ...
I kiedy po skończonym wlewie wymęczona po całym dniu czekania, po całym dniu badań zobaczyłam w drzwiach całą świtę "moich" lekarzy czułam, że serce wyrywa mi sie z klatki piersiowej ...
I kiedy tak w bezruchu patrzyłam na twarz dr Burzyńskiego bałam się panicznie usłyszeć jednego słowa ... progresja ... ale zamiast tego usłyszałam, że ... JEST LEPIEJ !!!
Gadzisko dalej sobie dycha w moim mózgu, ale z osłabioną siłą ... Wiadomo, marzyłam usłyszeć, że nic tam nie ma, że GAD skapitulował,ale jeszcze trzeba go podobijać i walczyć dalej.
Aktywność guza to obszar około 1 cm, broni się swoimi mackami pasożyt jeden. Cały 2012 rok należał do Niego kiedy każde kolejne badanie wykazywało Jego rozrost, a 2013 rok należy do mnie ...
Przede mną jeszcze długa, kręta droga ale " uparcie i skrycie o życie kocham Cię, kocham Cię nad życie !"
Jest lepiej...małymi kroczkami ... lepiej ...
Jest lepiej...małymi kroczkami ... lepiej ...
I kiedy tak chłonęłam pomału wszystkie te wiadomości nastąpił kolejny cud ... bo jak inaczej mogę to nazwać... Święta Bożego Narodzenia spędzę w domu !!! Co prawda nie polecę do domu bez celu bo czeka mnie w Bydgoszczy kolejne badanie PET, ale jest to niezbędne do podsumowania dotychczasowego leczenia, ale najważniejsze , że ponad miesiąc będę w domu ... Święta z najbliższymi ... nie mogłam dostać lepszego prezentu od losu ...
To muszą być najpiękniejsze Święta ... Muszą ...
Jeszcze nie mogę w to wszystko uwierzyć, ale wiem, że tam na górze mam swoich osobistych Aniołów Stróżów i to Ich zasługa ...
A ja dalej , niezmiennie proszę o siłę , żebym dała rade to wszystko wytrwać ... i mogła w końcu powiedzieć BYŁAM CHORA ... JESTEM ZDROWA ...
TAK SIĘ CIESZĘ!
OdpowiedzUsuńFantastycznie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie "rok 2013 nalezy do mnie";)))
Ty jestes pania zycia, nie gadzina, wiec dobij go skutecznie i ciesz sie Swietami w domu:*****
Brawo Karolinko!!! Dobijesz Gada juz niebawem!! Ciesze sie z pozytywnych wiadomosci! Caluje mocno i nadal 3mam kciuki!
OdpowiedzUsuńFantastyczna budująca wiadomość! Niech trwa...:)
OdpowiedzUsuńA my tu czuwamy i ciagle z Tobą Karolinko...:))
http://www.youtube.com/watch?v=pAyKJAtDNCw
Święta w rodzinnym gronie takie prezent pod choinkę. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWitaj Karolinko tak sie ciesze.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWczesniej wyczytalam na fb i tak gleboko w sercu skrycie pomyslalam o Swietach. z rodzina dla Ciebie,a Ty dzisiaj o tym napisalas.
Czyz to nie takie male wielkie cuda dnia codziennego???
Pozdrawiam Cie i dziele z Toba radosc:))
Bardzo sie ciesze!! Nie znamy sie ale kibicuje Ci z calego serca!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niesamowicie się cieszę i myślę o Tobie i Twoich bliskich, którzy zrobiliby dla Ciebie wszystko! Kochana, trzymam mocno kciuki, żeby gad zminiejszył się jeszcze z tego 1 cm!!! :*
OdpowiedzUsuńRzucamy na Twoja szalę wszystką dobrą energię..
OdpowiedzUsuńNiech Bóg ma Cię w swojej opiece.
Świetna wiadomość! Niedługo gada wcale nie będzie! A święta Bożego Narodzenia w domu to będą magiczne święta i zapewne żaden prezent nie ucieszy tak jak widok rodziny! :) Trzymaj się, już niedługo wrócisz na dobre do rodziny! :*
OdpowiedzUsuńKarolinko nie znamy się ale z całego serca trzymam kciuki i jestem pewna że wszystko będzie dobrze. Czekam na każdy Twój wpis i sprawdzam nawet w nocy czy się pojawił. Ten dzisiejszy bardzo mnie ucieszył. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ CI ZA TEN WPIS:)po pierwsze, zaspokoiłaś moją ciekawość, co do wyników. Ogromnie się cieszę, że jest poprawa:))) po drugie - dajesz DZIEWCZYNO ludziom "powera" do życia i myślę że ta energia wraca do Ciebie przez ocean ze zdwojoną siłą! stąd pewnie m.in. gad się zmniejsza, aż do całkowitego unicestwienia... a tymczasem zbieraj siły na przylot do Polski, zapowiadają mroźną zimę;) Twoja imienniczka Karolina
OdpowiedzUsuńCudowne wiadomości, !!!!
OdpowiedzUsuńCzekamy w Dąbrowie:)
Cudowne wiadomości!!! Dąbrowa czeka na Ciebie :)
OdpowiedzUsuńnieustannie trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie kochana :) Jest lepiej a będzie bardzo dobrze! TRZYMAM KCIUKI NON STOP :)Buziaczki słonko-twoja imienniczka :))
OdpowiedzUsuńI znowu płaczę ze szczescia!!! Nigdy Cie nie poznałam ale kibicuję Ci jak najblizszej osobie :) Cudowne wiadomości!!! I moze kiedys do zobaczenia w Dąbrowie!!! Pozdrawiam i szczesliwego powrotu do DOMKU!!!!!!!
OdpowiedzUsuńwoow super wiadomości :D
OdpowiedzUsuńto ze wracasz na święta do Polski znaczy że zakończyłaś leczenie w Houston?:D
Wspaniale wiadomosci! Mam na mysli zarowno wynik badania, jak i Swieta w domku!
OdpowiedzUsuńPS.Wcale sie nie dziwie,ze ten Pan Pielegniarz jest Twoim ulubionym ;)
Gosia
Boże dzięki Ci......
OdpowiedzUsuńKarola, niezmiennie i ciągle jesteś w naszych myślach i modlitwach...
Dzień zaczynam od sprawdzania co u Ciebie...i nareszcie ta wyczekiwana długo wiadomość...Kochana, to już końcówka tego gada , dasz radę...
Stara baba jestem, obca dla Ciebie a poryczałam się jak dziecko.
Nieustannie jesteś w naszych myślach i modlitwach i wypatruję dnia w którym wpiszesz GADA NIE MA!!!!
Barbara z Rodziną
Super wiadomość! :) Wreszcie terapia zaczyna przynosić oczekiwane efekty !! :)
OdpowiedzUsuńIle jeszcze może potrwać leczenie ? Ile jeszcze brakuje pieniążków do końca terapi ? Kamiil pisał że miesięczne leczenie to ok 100tys zl.. to strasznie dużo pieniędzy :( Mam nadzieję że bez przeszkód dotrwasz do konca leczenia a efektem będzie pozbycie się gada i Twoje zdrowie!! pozdrawiam!
cudowna wiadomość,,,,trzymaj sie mocno!!!!
OdpowiedzUsuńSuper wieści, bardzo się cieszę. Buziaki i czekamy w Dabrowie :-)))))))))
OdpowiedzUsuńŚwietne wiadomości! Wierzę, że tylko takie będą :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Kochana razem z Tobą!!! Czułam, że wynik będzie dobry!!! :-) Aż mi się łezka w oku zakręciła po przeczytaniu Twojego wpisu, choć nawet się nie znamy. A Święta spędzone razem z rodzinką w Polsce na pewno będą dopełnieniem tych cudownych wieści!!! Teraz musisz zebrać w sobie pokłady siły, żeby całkowicie dobić gada!!! Pamiętaj, wszyscy jesteśmy razem z Tobą :-))))) Gad nie ma z nami szans!!!! Bądź wytrwała i pełna optymizmu tak jak do tej pory, a wszystko się ułoży :-)Trzymaj się ciepło! Pozdrawiam, Ania :-)
OdpowiedzUsuńKarolinko, trzymam za Ciebie kciuki na równi z tym jak trzymam za Kamila Nowosielskiego. Czy będziecie lecieć na Święta tym samym samolotem?. Jeśli tak to fantastycznie ! To będzie Wasza i Nasza chwila radości, bo Święta to jednak wyjątkowy czas :-)
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polak-wynalazl-lek-na-raka-burza-w-usa-ws-70-letniego-lekarza/3v2rf
OdpowiedzUsuńdo poczytania
Karolinko, trzymam za Ciebie kciuki tak samo mocno jak za Kamila N. Czy będziecie lecieć w tym samym czasie na Święta? Jeśli tak to fantastycznie ! To ważny czas dla Was !!!
OdpowiedzUsuńBrawo brawo!!! Trzymaj się dzielnie ;)
OdpowiedzUsuńKaluś czekamy na Ciebie razem z Rozalką i całą resztą która o Tobie cały czas myśli, mówiłam Ci jesteś Twardzielką a łzy z moją mamcią nam płyną ze szczęścia... Buziaki
OdpowiedzUsuńJAK SIE CIESZĘ!!! Czytając oczywiście popłakałam się jak bóbr..łzy radości, szczęścia i wzruszenia!!! Cieszę się bardzo z wyników i że przylatujesz!!!! :* Ściskam mocno! Beatka.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na wieść, że jest lepiej i że spędzisz Święta w domku. Dziwne, pierwszy raz mi się to zdarzyło.(?) Tak strasznie się cieszę Twoim szczęściem kochana! To muszą...nie - to będą najpiękniejsze Święta - na pewno!!!! Super wiadomości, one z pewnością dodadzą Ci skrzydeł w walce. Teraz musi być już tylko lepiej, z górki....
OdpowiedzUsuńBuziaki
Ania K
:), ja też się cieszę :D... Będzie już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńtak się cieszę... Trzymam za Ciebie kciuki! Dobijesz gada!
OdpowiedzUsuńcudowne wieści !!!
OdpowiedzUsuńtak trzymaj dalej !
piękne wieści!!
OdpowiedzUsuńpięknie !!!!
OdpowiedzUsuńa może warto spróbować leczenia alternatywnego https://prawda2.info/viewtopic.php?t=18843
OdpowiedzUsuńDasz rade Karolinko -wygrasz! Wojtek SezaM
OdpowiedzUsuńOd niedawna czytam Twojego bloga. Jestem mamą Michałka-dzielnego małego chłopca który pokonał mięsaka-strasznego, złośliwego potwora w brzuszku. miał wtedy 2 latka, przeszedł tyle, że dorośli by skapitulowali. Dziś ma ponad 6lat, jest zdrowy! Chodzi do I klasy, uczy się też gry na skrzypcach. Jest żywym dowodem że można i trzeba walczyć. Dziś czytam że Twoje leczenie przynosi efekty i mam łzy w oczach. Jesteś taka młoda /przepraszam/, tyle różnych dni przed tobą... Wierzę że twoja walka skończy się Twoim żwycięstwem! Trzymaj się i nigdy się nie poddawaj-tak jak moje dziecko!!! Anna mama Michałka
OdpowiedzUsuńKochana Karolino,fantastyczne wiesci!!!!zbierzesz sily w domku i ze zdwojona moca zaatakujesz gada!wygrasz te wojne!!!!!mysle o Tobie caly czas i kibicuje!!!cholernie dzielna i silna z ciebie dziewczyna.zostal ci tylko jeden centymetr do pokonania!!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, Karolino :-) Pieknie piszesz... Moc pozdrowień goracych
OdpowiedzUsuńMoc gorących pozdrowień, Karolino Będzie dobrze.:-). Pięknie piszesz. Dziękuję Ci za spora dawkę pozytywnej energii Barbara
OdpowiedzUsuńPiękna wiadomość! BRAWO!!!
OdpowiedzUsuńKarolcia! Trzymaj się!!!!
OdpowiedzUsuńZ całych sił mocno wierze ze Ci sie uda!!!!!
Pozdrawiam Ania z Poznania
Ps. Udanych świąt napewno będą wyjątkowe :)
Kochana, trafilam do Ciebie przypadkiem....przez Kamila,z mojego miasteczka, ktory jest tam z Toba. Czytalam Cie od rana i juz na oczy nie widze, takie mam zapuchniete od placzu :), na zmiane ze strachu to znow z radosci i wzruszenia.....Kochanie przesylam Ci duzo sily i pozytywnych mysli.......przegon skurczybyka !
OdpowiedzUsuńEwa S
Ewa S - fajny wpis - wiecej takich!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńOdwagi Kochana, choć widzę, że tego Ci nie brak. Niestety wiem, jaka to ciężka walka, ale dopóki nie pozwolimy sobie dyktować warunków dopóty nie jesteśmy na straconej pozycji.
OdpowiedzUsuńDasz radę każdy w DG o tym wie :)
OdpowiedzUsuńKarolina, tak bardzo cieszymy się razem z Tobą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:*
Bardzo się cieszę, że jest lepiej:) trzymam kciuki żeby udało ci sie całkowicie wyjść z tej choroby. Czytam dużo o raku i zainteresowało mnie leczenie wodą utlenioną. Wg zainteresowanych rak rozwija się w środowisku zakwaszonym pozbawionym tlenu. Próbowałam na mojej suni i rak zniknął! lekarz nie mógł uwierzyć bo sunia nie nadawała się na operacje ze względu na chore serduszko. Jakiś czas temu namówiłam znajomego z cukrzycą do picia wody utlenionej i możecie nie wierzyć ale bez tabletek poziom cukru waha mu sie między 100 a 140, a nie tak jak kiedys miedzy 170 a 200pare. Wiem że nie rozsławimy najprostszych metod bo koncerny farmaceutyczne na to nie pozwola, ale chce sie podzielis taką wiadomością, może komuś uratuje to zycie :) pozdrawiam ciepło i Katola trzymam kciuki :) ciao:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że podzieliłaś się taka informacją. Pewnie jest więcej takich naturalnych leków, ale koncernom farmaceutyczna nie jest to na rękę. Oni leczą na raka ale nie uzdrawiają i taka jest ich polityka.
UsuńWszyscy jesteśmy z Tobą, Cała Dąbrowa !!!
UsuńKarolinko niech Bóg Cię błogosławi:)
OdpowiedzUsuńMoniko,czy wodę utlenioną kupowałaś w aptece?
Tak, wode kupuję w aptece. Niby taka woda nie jest czysta i lepiej kupic ja w sklepie chemicznym 30%. W książce "woda utlenionana straży zdrowia" jest napisane, że woda apteczna jest ok. Poczytajcie różne fora nt wody utlenionej, ludzie wyleczyli dzięki niej wiele chorób. Odkąd pijęH2O2 mam duże więcej energii i świeższy umysł:) pozdrawiam ciepło i życzę dużo zdrówka :)
Usuń30% woda utleniona to perhydrol, o właściwościach silnie żrących! Oby nikt nie próbował tego pić.
UsuńPrzecez nie mowie zeby ktos bezposrednio spozywal wode utleniona 30%...litosci... Chyba logiczne ze trzeba ja rozcieczyc z woda, zreszta tak samo jak 3% tez rozcieczamy z woda. Po to podalam tytuł ksiazki, zeby nie było watpliwosci
Usuńteraz będzie już tylko nieustannie lepiej :)
OdpowiedzUsuńi takie wiadomości aż chce sie czytać! wracaj do zdrowia!!!! :)))
OdpowiedzUsuńAnna woj.śląskie
Hej imienniczko,przeczytałam bloga jednym tchem,a teraz tylko podziwiam Cię strasznie i bbb mocno trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńPrzeklne - kuzwa!!!!! - Karolinko odezwij sie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńS.P
Karolinko przeczytałam Twój blog i obejrzałam cały materiał z Houston ...pomimo ze się nie znamy stałaś mi się b. bliska ...jesteś piękna młoda i silna dziewczyna,Twój uśmiech jest przepiękny i mówi wszystko o tym jaka jesteś ...
OdpowiedzUsuńżyczę Ci aby te święta były piękne w gronie rodzinnym i przyjaciół ,ciesz się każdą chwilą i uśmiechaj się bo los do Ciebie się uśmiecha pomimo wszystko i ja włączę Cię do swojej codziennej modlitwy niech Ci Bóg błogosławi na każdy dzień życia ,pozdrawiam serdecznie Twoją wspaniałą mamę masz prawdziwego przyjaciela w dodatku taka mama potrafi uszczęśliwić swoje dziecko pomimo ze sama żyję w lęku .
Rozumiem, ze mozna pisać tylko slitasne komentarze, bo pytanie o rozmiar guza nie przeszło mimo ze było to zwykle pytanie. Hipokryzja
OdpowiedzUsuńMoże czytaj bloga ze zrozumieniem to byś nie musiał pytać.
UsuńPrzeczytałam bloga jednym tchem. Teraz WALCZMY o CIEBIE razem!!!! I my wszyscy wygramy razem z Tobą! BEDZIE DOBRZE, musi byc :) Tylko prosze, postaraj sie odzywac częściej, chociaż 2 słowa, pliiiis. Ja i napewno inni, przeżywamy Twoją walke, jakbyśmy Cie znali, nie zostawiaj "znajomych' bez wieści... Gorące buziaki
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze wszystko u Ciebie dobrze. Pewno szykujesz się do wylotu juz.
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku?
OdpowiedzUsuńDroga Karolino!
OdpowiedzUsuńW maju 2008 roku wraz z żoną zauważyliśmy, że nasza jedyna córka lekko zezuje. Sama, na początku, nie chciała się przyznać, że ma problemy ze wzrokiem. Ja sprawę zbagatelizowałem, przypuszczałem że jest to typowy dziecięcy zez, który czasem się zdarza i który szybko da się skorygować. Szybko trafiliśmy do okulisty i jeszcze tego samego dnia do Akademii Medycznej. Oczywiście wtedy już domyślałem się, ze sprawa nie będzie prosta. Na drugi dzień rezonans i już wiedzieliśmy, że w mózgu naszej córki są zmiany. Parę dni później biopsja stereotaktyczna i... nadzieja... Po kilku dniach: w preparacie brak komórek nowotworowych. Gorączka myśli, pasożyt, tasiemiec bąblowiec? Codzienna wielogodzinna lektura Medline... Brak odpowiedzi. Konsultacje w Polsce i za granicą. Jako naukowiec mam wielu kolegów na świecie. Większość specjalistów po obejrzeniu MRI stawiało na gwiaździaka ale zastrzegali, że to może być wszystko. Potem konsultacja w Centrum Zdrowia Dziecka. Z powodu położenia zmian (skrzyżowanie nerwów wzrokowych) operacja raczej wykluczona. Kolejna biopsja, tym razem sterowana. Przy okazji założenie zastawki. Czekamy na korytarzu CZD na naszego lekarza z wynikami biopsji. Wychodzi z windy. Nogi mi sie uginają. Z żoną po pierwszym szoku podjęliśmy decyzję, że zawalczymy na maxa! Nasz doktor musiał widzieć nasze miny. Już z daleka krzyczy: OK, będzie dobrze. Jest diagnoza po ponad miesiącu wątpliwości, konsultacji, czytania publikacji, nieprzespanych nocach - astrocytoma pillociticum WHO G1. Z tego całego arsenału GADÓW ten najmniej zjadliwy! Potem roczne leczenie - chemia. Przez następne 3 lata zmiany zastawek - tamte szwankowały. W końcu wstawili zastawkę programowalną - i problem zniknął. Od 3 lat jeździmy do CZD (raz na rok) na kontrolę - głównie MRI, spotkanie z naszą fajową doktorką. Córka normalnie funkcjonuje. Choroba wywarła jednak piętno na jej psychice. Jest dojrzalsza od rówieśników. Teraz jest w 1 klasie LO. Od roku już funkcjonuje jak typowa nastolatka. Nadrabia wszelkie możliwe zaległości. Mnóstwo ruchu, kontaktów, znajomych, wyjścia do kina, na kręgle - trudno mi nawet przewidzieć gdzie w danym momencie jest moja córka.
Z żoną cieszymy się, że stało się tak normalnie. Były 3 ciężkie lata. Ale minęły. Myślenie zadaniowe - to trzeba zrobić. Myślenie o tym co za godzinę, za dzień. Tydzień - za długo. Pomogło! Córka starała się chyba podobnie do tego podchodzić. Nigdy nie traciła optymizmu. Teraz się śmieje z faktu, że na początku bała się nawet strzykawki.
Dlaczego to Ci piszę? Chciałbym abyś wiedziała, że takie historie mogą i zazwyczaj kończą się dobrze. Mam nadzieję iż niedługo okaże się, że Ty również wygrywasz walkę ze swoją gadziną. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Trzymam kciuki tez za Twoich Najbliższych!
Karolinko,przecztałam Twój blog jednym tchem i od kilku dni wchodzę tu i czekam z niecierpliwością na kolejny wpis a wpisu brak :( Mam nadzieję, że przygotowujesz się już do powrotu do domu na święta i nie masz czasu na pisanie a my tu wszyscy czekamy. Bardzo proszę napisz coś do nas :) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńdzieki za olewanie czytelników... szkoda ze to robisz
OdpowiedzUsuńKalusia nikogo nie olewa.Od kilku dni jest w domu. Wiele ostatnio przeszła, pozwólcie jej dojść do siebie. Nie oceniajcie nie znając sytuacji
OdpowiedzUsuńlubię to ;)
UsuńByłoby jednak miło, gdyby ktokolwiek dał znać co słychać u Karoliny. Z szacunku dla pomagających.
UsuńKtokolowiek dał znać ? To blog Karoliny a nie kogokolwiek. Wiemy,że dotarła do domu jesteśmy spokojniejsi. Dziewczyna ma raka, to może my okażmy szacunek i poczekajmy,aż nabierze sił
UsuńTo nie jedyny blog osoby chorującej, który czytam :) jednak wpisy są bardzo rzadkie, jak już coraz mniej potrzeba.
UsuńBędą częste, wzruszające, dokładne opowieści gdy zacznie brakować pieniędzy, gdy znowu będą prośby o pomoc. Wtedy będzie czas na wpisy, wtedy nie będą aktualne informacje wzruszające serce.
UsuńCo za idiota!!Brak słów :(
UsuńTeż czekam na wiadomości ale trudno wymagać, by po powrocie do domu Karolina od razu do bloga siadała.
OdpowiedzUsuńWitaj Karolina, Witajcie Drodzy Państwo - po raz pierwszy od czasu kiedy zachorowała moja matka dotarłem do relacji, które nawapają nadzieję i dają przykład, w którą stronę iść. A przynajmniej próbować. Zdecydowałem się odwiedzić Twoją stronę po lekturze artykułu na temat Doktora Burzyńskiego i Twojej osoby.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że po raz pierwszy do wielu tygodni zaświeciło się malutkie i blade światełko nadziei na cokolwiek poza śmiercią. Dzięki Tobie. Nie będę także ukrywał, że pisze tu bezinteresownie.
Piszę, bo potrzebuję Twojej i Waszej pomocy. Wraz z żoną i rodziną robimy wszystko by walczyć. Nawet wbrew swojemu rozsądkowi. Dlatego bardzo Cię (Was) proszę o pomoc. W jaki sposób można zainicjować kontakt z kliniką i Panem Burzyńskim? W jaki sposób do niego dotrzeć? Czy jakiekolwiek dane kontaktowe, dzięki którym mógłbym przedstawić medyczny stan mojej mamy istnieją?
Zacząłem od kontaktu przez stronę internetową i oficjalny adres na tej stronie. Nie mam jeszcze odpowiedzi. Ale jeżeli tylko istnieje jeszcze jakikolwiek inny adres, ścieżka lub cokolwiek co pozwoli mi wysłać sygnał z Polski to proszę Cię pomóż. Zrobimy wszystko by poszła w Wasze ślady i podjęła walkę tym wszystkim co jeszcze ma. A wariy i odwagi jej nie brakuje.
Jeżeli w jakikolwiek sposób możecie odpisać, to pozostawiam swoje dane: pnasilowski@onet.eu Trzymaj się ciepło nasza bohaterko.
Żenująca wypowiedź
OdpowiedzUsuńPowyższy wpis dotyczy komentarza z 20.12.13 23:17
OdpowiedzUsuńChętnie zamienię sie w słuch.
OdpowiedzUsuńW czym tak pomogłaś/eś???
cyt" Anonimowy19 grudnia 2013 17:39
Byłoby jednak miło, gdyby ktokolwiek dał znać co słychać u Karoliny. Z szacunku dla pomagających"
w czym???????????????????????????????????
WIESZ @ CZEGO PYTAM?
UsuńBO JAK KTOŚ POMAGA TO BEZINTERESOWNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
codziennie tu zaglądam z niecierpliwością wyczekując nowego wpisu, ale tak niestety jest - dopóki ktoś oczekuje pomocy to będzie się udzielał, ale jak już ją otrzyma to znika :< przykre. dużo zdrowia karolino!
OdpowiedzUsuńSzkoda ze dowiadujemy sie o przyjezdzie Karoliny do Polski droga tak zwana pantoflowa.No coz .....my sie martwimy czekamy na nowy wpis ,ale widac ze Karolina nie ma ochoty nas o swoim zyciu informowac .Takie jej prawo.Zycze duzo zdrowka.
OdpowiedzUsuńA może Karolina jest tak słaba, że nie ma siły pisać? Rak to nie katar a chemia to nie syropek na kaszel.
OdpowiedzUsuńTak staram się tłumaczyć sobie brak jakichkolwiek informacji. Od dłuższego czasu wpisy są coraz rzadsze.
wracaj do zdrowia kochana:)buziaczki przesyłam świąteczne
OdpowiedzUsuńWygląda na to że olała wszystkich szkoda
OdpowiedzUsuńdlaczego oczekujecie coś w zamian? Ona mysli żeby wyzdrowieć i być w domu a nie żeby pisać,przecież to dla niej stres i walka,,dlaczego jesteście tacy okrutni wstrętni egoiści,zawsze można dowiedzieć się z innych żrodeł a nie dręczyc i tak osłabioną.nigdy nie wiadomo kto następny
OdpowiedzUsuńSpróbuje wyjaśnić Ci, dlaczego ludzie czekają na kolejne wpisy... Wyobraź sobie: masz koleżanke/kolege i bardzo go/ją lubisz. Jest chora i czekasz na wieści od niej, ale one długo nie nadchodzą. Bardzo sie denerwujesz i martwisz. Z każdym kolejnym dniem, bez odzewu, przychodzą Ci do głowy głupie myśli, że może jest źle, a może umarła?
UsuńDlatego ludzie tak bardzo czekają na jej wpisy! Wiele osób traktuje Karoline jak kogoś bilskiego. Ja myśle o niej często i martwie sie!!!!!!! I ponieważ nie znam jej, nie wiem gdzie indziej mogłabym sie czegoś dowiedzieć!
Jeśli Karolina jest słaba to może poprosić kogoś o napisanie w jej imieniu krótkiej notatki. Tak robią ludzie na wielu blogach. Proszą kogoś o pisanie w ich imieniu postów, bądź ktoś znajomy czy z rodziny będący na bierząco pisze w komentarzach, co sie dzieje.
Może Karolina nie wpadła na ten pomysł? Mam nadzieje, że nas nie olała :)
Pozdrawiam, Aśka